Przez zachodnią Europę wciąż przetaczają się protesty przeciwko żydowskim zbrodniom wojennym na palestyńskich cywilach. Kolejny, duży marsz ma odbyć się w Londynie, w dniu 11 listopada br. Czy jednak do niego dojdzie?
Wielka Brytania twierdzi, że propalestyński marsz w Dzień Rozejmu jest „całkowicie nie do przyjęcia”. Tysiące demonstrantów maszerowało już dwa razy przez centrum Londynu, aby zademonstrować solidarność z narodem palestyńskim i żądać natychmiastowego zawieszenia broni w celu zakończenia wojny w Strefie Gazy. Ostatni z tych marszów miał miejsce 21 października br.
Kolejny marsz został zgłoszony na 11 listopada. Tymczasem rząd Wielkiej Brytanii próbuje zakazać propalestyńskiego protestu, z uwagi na datę. Chodzi o w dzień oznaczony jako Dzień Rozejmu. Według ministra spraw wewnętrznych ma to być „obrażanie milionów przyzwoitych Brytyjczyków”.
Premier Rishi Sunak napisał do komisarza policji metropolitalnej Sir Marka Rowleya publiczny list, w którym oświadczył, że protesty stanowią „wyraźne niebezpieczeństwo” dla wspomnień wojennych, które mogą zostać „zbezczeszczone”. Podczas gdy Suella Braverman, która wcześniej stwierdziła, że noszenie palestyńskiej flagi „może być niezgodne z prawem”, stwierdziła, że „całkowicie niedopuszczalne jest profanowanie Dnia Rozejmu poprzez marsz nienawiści przez Londyn”.
Z drugiej strony, emerytowany piłkarz i prezenter telewizyjny Gary Lineker nie zgodził się z tym. Odnosząc się do tej kwestii na X, napisał: „Maszerowanie i wzywanie do zawieszenia broni i pokoju, aby nie zginęło więcej niewinnych dzieci, tak naprawdę nie jest definicją marszu nienawiści”.
Dzień Rozejmu to dzień pamięci narodowej, związany z rocznicą zakończenia I Wojny Światowej (rozejm na froncie zachodnim wszedł w życie właśnie 11 listopada).
Polecamy również: Kolejny Ukrainiec groził Polce nożem
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!