Brytyjski taksówkarz Ryan Barney, który ratował ludzi podczas czerwcowego zamachu na London Bridge, został ukarany mandatem za przejazd na czerwonym świetle. Sąd nie dał się przekonać, że ucieczka z miejsca zagrożenia była ważniejsze niż przepisy drogowe.
– Nie ma w tej chwili ważniejszej sprawy w Europie niż bezpieczeństwo, to jest zadanie wszystkich państw – stwierdziła Beata Szydło. Polska premier…
Kiedy 3 czerwca trzech terrorystów islamskich wjechało w tłum ludzi bawiących się nieopodal London Bridge i targu Borough Market, Ryan Barney skończył właśnie swój dyżur. Na wiadomość o zamachu postanowił tam pojechać.
Jak mówił brytyjskim mediom, zainspirowała go historia taksówkarzy z Manchesteru, którzy po majowym ataku na halę koncertową za darmo rozwozili do domów uczestników tragicznie zakończonej imprezy.
Barnley zabrał kilku przerażonych pasażerów, ale po drodze przejechał na czerwonym świetle, co odnotował fotoradar. Mężczyzna otrzymał mandat opiewający na 160 funtów i postanowił się odwołać.
Zarządzająca radarem firma Transport for London oddała sprawę do sądu, który nakazał kierowcy zapłacić karę i dodatkowo uiścić koszty procedury odwoławczej. Tym samym suma wzrosła do 270 funtów.
W rozmowie z dziennikiem „Independent” Barney nie krył żalu, że w jego sprawie „trzymano się ściśle litery, a nie ducha prawa”.
Źródło: tvp.info
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!