Część ichtiozaurów – wielkich drapieżnych gadów morskich, żyjących w czasach dinozaurów – miała stale otwarte pyski. W ten sposób wydychały one powietrze pobrane w czasie wynurzenia – ustalili paleobiolodzy z PAN. Do tej pory sposób oddychania tych zwierząt stanowił naukową zagadkę.
Nowe ustalenia były możliwe dzięki ponownej analizie skamieniałości czaszki ichtiozaura, odkrytej w kamieniołomie Morawica, ok. 18 km na południe od Kielc. Szczątki pochodzą sprzed ok. 155 mln lat. Znaleziska dokonano 20 lat temu, ale naukowcy postanowili ponownie się przyjrzeć okazowi. Ich uwagę zwróciła budowa komory węchowej.
„Budowa tej komory i porównanie jej z komorami węchowymi innych ichtiozaurów świadczy o tym, że gad ten pływał z otwartym lub lekko uchylonym pyskiem. W ten sposób wydychał pobrane powietrze” – opowiada PAP jeden z autorów odkrycia dr Daniel Tyborowski z Muzeum Ziemi PAN.
Pozostali to badacze z Instytutu Paleobiologii PAN – Piotr Skrzycki i Marek Dec. Badacze zwracają uwagę, że sposób oddychania ichtiozaurów nie był do tej pory kompleksowo badany. Jako jedni z pierwszych zajęli się więc tym problemem. Publikacja na ten temat ukazała się właśnie w brytyjskim czasopiśmie Historical Biology.
Zdaniem naukowców sposób oddychania, z którego korzystał przebadany przez Polaków ichtiozaur, jest nietypowy dla wodnych gadów i ssaków. Zupełnie inaczej oddychają np. krokodyle czy walenie, które pływają z zamkniętymi pyskami. Tuż po pobraniu powietrza ich nozdrza są blokowane – tak, aby woda nie dostała się do wnętrza czaszki. Gdy zwierzęta chcą dokonać wydechu, muszą się wynurzyć.
“Tymczasem ichtiozaury nie posiadały mechanizmu blokującego nozdrza. Dlatego po wykonaniu wdechu na powierzchni – i po zanurzeniu się, woda wpadała do nozdrzy. Jedyną drogą jej ujścia była lekko uchylona paszcza. W ten sam sposób zwierzęta te wydychały powietrze. Nie robiły tego zatem tak spektakularnie, jak na przykład walenie” – opowiada Tyborowski. Jednocześnie zastrzega: nie ma pewności, czy wszystkie ichtiozaury oddychały w taki sposób.
Zdaniem naukowca przebadany egzemplarz miał dużą komorę węchową, co być może należy wiązać z dość wysoko rozwiniętym zmysłem powonienia.
„Ichtiozaury miały wielkie oczy, które zajmowały całą powierzchnię mózgoczaszki – ten zmysł z pewnością bardzo przydawał się w głębinach morskich, bo wiemy że zwierzęta te mogły nurkować nawet na głębokość pół kilometra. Jednak morze w rejonie Kielc ok. 150 mln lat temu było płytkie, kilkumetrowej głębokości. Tutaj większe znaczenie, na przykład w czasie polowania, mógł mieć zmysł powonienia” – opowiada Tyborowski.
Dlatego według naukowca ichtiozaury żyjące w płytszych wodach mogły być inaczej przystosowane do życia, niż te penetrujące głębiny w innych częściach globu.
„Oczy ichtiozaurów zwracają uwagę, bo są wielkie. Na ich temat opublikowano wiele artykułów, ale przy okazji zaniedbano inne zmysły” – zauważa Tyborowski.
Korzystanie ze zmysłu powonienia było możliwe, gdyż nozdrza gada były nieustannie otwarte. Nawet pod wodą ichtiozaury mogły korzystać ze zmysłu powonienia. Tymczasem np. krokodyle, które zamykają nozdrza tuż po zanurzeniu, skazane są na wykorzystanie w zasadzie jedynie wzroku w celu wytropienia zdobyczy.
Osobnik z Morawicy osiągał długość ok. 7 m. Naukowcy ustalili też, że miał potężne zęby, którymi mógł atakować z powodzeniem duże ryby, ptaki, a nawet żółwie.
Ichtiozaury były morskimi gadami, które w wyglądu przypominały nieco skrzyżowanie rekina z delfinem. Z terenu Polski znanych jest zaledwie kilka fragmentarycznych skamieniałych szkieletów tych zwierząt. Te morskie giganty siały postrach w morzach mniej więcej od 251 do 90 mln lat temu. Ichtiozaury odkryte nad Wisłą to największe do tej pory znane drapieżniki z czasów, w których żyły dinozaury.
Fragment czaszki ichtiozaura z kamieniołomu w Morawicy trafił w ręce naukowców przypadkiem. W tym miejscu pozyskuje się płyty wapienne, które często są wykorzystywane jako podłogi lub parapety budynków użyteczności publicznej. Zawczasu zaalarmowano badaczy, że w jednym fragmencie kamienia widoczny jest zarys czaszki pradziejowego zwierzęcia. Obecnie płyta znajduje się w Muzeum Narodowym w Kielcach.
PAP – Nauka w Polsce
Szymon Zdziebłowski
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!