Okres II wojny światowej przyniósł Polsce całe szeregi nowych bohaterów narodu Polskiego, którzy śmiało patrząc niebezpieczeństwu w twarz bronili polskiej społeczności przed wrogami naszych przodków i polskiej racji stanu. Mało kto jednak słyszał o tych, którzy na długo przed 1 września 1939 roku mężnie trwali w obronie Ojczyzny, stojąc na straży jej granic.
Lato 1939 roku było okresem walk nerwów rozwijających się z inicjatywy Berlina prącego do wojny. Skutki tej polityki odczuwalne były przede wszystkim na polskich granicach, gdzie polska straż graniczna zmuszona była z bronią w ręku bronić polskich granic, które nielegalnie przekraczali dywersanci niemieccy. Niestety obrona ta kosztowała już najwyższą możliwą cenę, jaką płacił Polak – cenę krwi i życia.
Jednym z tych niestrudzonych żołnierzy Najjaśniejszej Rzeczypospolitej był Władysław Pieczychlebek. Jest on dotychczas jedynym znanym z imienia i nazwiska polskim obrońcą granicy, któremu latem 1939 roku przyszło walczyć z bronią w ręku na polskiej granicy przeciwko niemieckiej dywersji, a spotkania z pałającymi nienawiścią do Polski Niemcami nie przepłacił życiem[1].
Władysław Pieczychlebek urodził się 20 lutego 1915 roku we wsi Turze Stare (powiat Radzymin). Jego ojciec był uczestnikiem wojny polsko-bolszewickiej. W 1921 roku rodzina przeniosła się do Tucholi, a dwa lata później na Wileńszczyznę. Do Wojska Polskiego został powołany w 1935 roku do pułku strzelców konnych w Dębicy. Po odbyciu służby wojskowej, w 1938 roku wstąpił do Straży Granicznej. Swoją służbę pełnił jako strażnik w Komisariacie Chorzów, placówka Karol Emanuel. Podczas tej służby 9-10 sierpnia 1939 roku Polak starał się zatrzymać przekraczających granicę osobników, którzy przekradali się z Niemiec. Jak podawały gazety, Pieczychlebek został zaatakowany z tyłu i uderzony tępym narzędziem w głowę, po czym napastnicy rzucili się na niego, próbując wyrwać mu karabin. Wówczas też jeden z nich […] przyłożył strażnikowi rewolwer do głowy, jednak strażnik zdołał napastnika schwycić za rękę i odwrócić ją tak, że broń wypaliła w głowę napastnika[2]. Zabity przez strażnika w obronie własnej niemiecki bojówkarz pochodził z Chorzowa. Posiadał przy sobie cenne dla II Oddziału notatki[3].
18 sierpnia 1939 roku bohaterski strażnik graniczny wyszedł ze szpitala. Wziął udział w kampanii polskiej w 1939 roku, składając broń na rynku w Lublinie. Po kapitulacji, wracając do żony mieszkającej w Rawie Ruskiej, został zaatakowany przez ukraińskiego szowinistę, działającego w ramach akcji dywersyjnej skierowanej przeciwko polskim żołnierzom wracającym do domu z walki za Polskę lub starającym się przedostać do Rumunii. Tylko dzięki osobistej odwadze i sprawności udało mu się uniknąć brutalnej śmierci z rąk zwolenników OUN.
Jako były strażnik graniczny został decyzją NKWD po torturach wywieziony w głąb Związku Sowieckiego w 1940 roku. Skierowano go do zlokalizowanego w dorzeczu Peczory w obwodzie archangielskim systemu obozowego północnego Obozu Kolejowego (Siewżełdorłagu). Według informacji Zarządu ds. Jeńców Wojennych NKWD ZSRR z czerwca 1940 r., w Siewżełdorłagu przebywało 7866 jeńców wojennych, byłych obywateli polskich. Zostali oni przeznaczeni do budowy Północno-Peczorskiej Linii Kolejowej, łączącej Kotłas z Workutą, o ogólnej długości 1191 km.
Nie mogąc pogodzić się z losem więźnia, podjął decyzję o ucieczce. Pomimo licznych przeciwności losu, udało mu się dotrzeć na południe Związku Sowieckiego, a swoją ucieczkę przypadkowo związał z okresem ogłoszenia amnestii dla Polaków w Związku Sowieckim. Wstąpił do polskiej armii tworzonej pod dowództwem Władysława Andersa. Wraz z nią przeszedł cały jej szlak w ramach 3 Dywizji Strzelców Karpackich, walcząc o Monte Cassino, Ankonę i Bolonię.
Po wojnie zdecydował się powrócić do Polski. Jako żołnierz Armii Andersa był szykanowany przez system zainstalowany w Polsce. Pomimo tych trudności, nie dał się złamać. Zmarł 17 lipca 1994 roku.
Mija obecnie 107 rocznica jego urodzin. Pamiętajmy o tych wspaniałych bohaterach, którzy latem 1939 roku zdecydowali się walczyć o polską rację stanu, skazując się często na wieloletnie tułaczki, upokorzenia i trudy dla dobra Polski, marząc o spokojnej przyszłości dla młodego pokolenia Polaków.
***
Już wkrótce na naszym portalu ukaże się wywiad z synem bohatera, a jeśli pragną Państwo dowiedzieć się więcej o trudnej sytuacji na polskiej granicy w 1939 roku w tym roku ukaże się publikacja dr Krzysztofa Żabierka dotycząca tego zagadnienia w świetle polskiej prasy i wspomnień ówczesnych osób.
Krzysztof Żabierek
[1]20 lipca 1939 roku zginął polski strażnik graniczny Witold Budziewicz na granicy z Wolnym Miastem Gdańskiem. 16 sierpnia 1939 roku zginął Michał Różanowski – żołnierz 2 batalionu strzelców na granicy z WMG. 14 sierpnia 1939 roku zamordowano na przejściu granicznym Szarlej (powiat tarnowski) policjanta Wiktora Szwagla.
[2] „Napad na polskiego strażnika”, Dziennik Kujawski, nr 184 (1939): s. 1.
[3] M. Cygański, Hitlerowska V kolumna…, s. 122–123.
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!