Jak możemy przeczytać na portalu krajwspanialy.pl życie w Paryżu nie jest łatwe, a szczególnie na jego niesławnych przedmieściach Sekwana-Saint-Denis, najbiedniejszym departamencie Paryża, w którym mieszka 1.6 miliona mieszkańców (mniej więcej tyle, ile w Warszawie), o współczynniku biedy 28% (dwa razy tyle co średnio we Francji), i odsetku nielegalnych imigrantów wynoszącym nawet do 20%. Jest to getto w którym mieszkają Marokańczycy, Algierczycy i czarni mieszkańcy Afryki.
Wysoka przestępczość, bieda i narkomania sprawiła, że Sekwana-Saint-Denis stała się strefą no-go, do której nie chce wjeżdżać nawet policja, nie mówiąc już o nauczycielach i urzędnikach którzy mieliby tam pracować. W ramach próby rewitalizacji tego trudnego obszaru, rada miasta postanowiła przyznać nagrodę pracownikom którzy zechcieliby tam pracować, w wysokości 10 000 euro na osobę (ponad 40 000 złotych).
Również policja ma dostać dodatkowe 30 milionów euro na dodatkowe patrole w tej trudnej dzielnicy. Problemem jest tam również religijna radykalizacja, która może hodować nowych terrorystów. Zaledwie dwa lata temu, w nalocie w Sekwanie-Saint-Denis policja zdobyła m.in. bazookę, która miała być użyta przeciw samochodom pancernym, zatrzymując przy okazji 30 osób.
Można mieć jednak wątpliwości, czy posypanie pieniędzmi rozwiąże problemy. Bez systemowych rozwiązań i integracji przybyszy ze społeczeństwem francuskim nie da się z pewnością rozwiązać problemów.
Ciekawe jak po latach zwykli Francuzi zapatrują się na idee otwartych granic i masowej imigracji.
Źródło: krajwspanialy.pl
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!