– Nie chcę jałmużny – mówi w rozmowie z Radiem Szczecin Ariel Żurawski, właściciel ciężarówki wykorzystanej do zamachu terrorystycznego w Berlinie, który jest już po rozmowach z przedstawicielem niemieckiego rządu w sprawie odszkodowania.
W środę niemiecki rząd zaproponował polskiemu przewoźnikowi jedynie 10 tysięcy euro odszkodowania. Tymczasem straty Żurawskiego spowodowane zamachem to kwota dziesięciokrotnie większa.
– Jestem załamany podejściem Niemców. nie tak to sobie wyobrażałem. Jechałem tam z nastawieniem, że jednak uda się coś załatwić. Niestety nie udało się. Nadal stoją przy swoim stanowisku, że nic mi się nie należy. Nie pojechałem tam po zapomogę. Nie pojechałem po jakąkolwiek pożyczkę. Tylko pojechałem po pieniądze, które według mnie mi się należą, bo taka jest prawda – uważa Żurawski.
Ponieważ środowe rozmowy z Kurtem Beckiem pełnomocnikiem rządu Republiki Federalnej Niemiec nie przyniosły efektu, Żurawski zapowiada, że pozwie państwo niemieckie do sądu.
– Stało się to u nich na terenie kraju. To oni nie dopilnowali całej sytuacji i to przez nich stało się, jak się stało. Ja nie zwrócę życia kuzynowi, ale dlaczego mam ponosić koszty związane z zamachem? – pyta Żurawski.
/Radio Szczecin/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!