Jak podaje portal money.pl właściciele zamkniętych na cztery spusty siłowni i innych obiektów z branży mają dość przedłużających się restrykcji. Dorobek życia wielu osób przepadł z ciągu niecałego roku. Szykuje się masowe składanie pozwów za obostrzenia i niedostateczną pomoc finansową.
Polska Federacja Fitness ruszyła z akcją zbierania chętnych do złożenia pozwów “przeciwko obowiązującym restrykcjom i kwestii odszkodowawczej”. W kilka dni inicjatywa przybrała masową skalę.
– Cała branża to 2700 obiektów, do tej pory zgłosił się spory odsetek, bo 400-500 obiektów. Co chwila spływają nowe zgłoszenia, nawet kilkadziesiąt dziennie – mówi w rozmowie z “Gazetą Wyborczą” prezes PFF Tomasz Napiórkowski.
Jak tłumaczy, przedsiębiorcy decydują się na ten krok, bo rząd zamknął branżę, a w zamian zaoferował niedostateczną pomoc, z której skorzystać mogą nieliczni.
– Tarcza 2.0 to dobre narzędzie, ale do tej pomocy kwalifikuje się raptem 15 proc. naszej branży. To te podmioty, które na grudzień 2019 albo lipiec 2020 miały przynajmniej jedną umowę o pracę. Wszystkie inne podmioty nie otrzymały żadnej pomocy lub łapią się na Tarczę 6.0, z której niewiele wynika. Bo co daje pomoc rzędu 10-12 tys. zł klubowi, który kosztuje miesięcznie 100 tys. zł i jest zamknięty już trzy miesiące? – tłumaczy w rozmowie z gazetą.
Jak podlicza, po kwartale lockdownu taki klub ma stratę ponad ćwierć miliona złotych. – Dlatego występujemy w imieniu tych 85 proc., żeby odszkodowania do nich trafiły, ale też w imieniu tych, którzy pomoc otrzymają, ale nie pokryje ona potężnych strat – dodaje.
– Ludzie piszą, że nie dają rady. Wiadomo, mali wykrwawiają się najszybciej. Ludzie nie są w stanie tego znieść, nie wytrzymują psychicznie. Dorobek życia został zaprzepaszczony w ciągu roku i to nie całego – przyznaje Napiórkowski.
Jak tłumaczy, nikt w branży nie kwestionuje pandemii ani konieczności utrzymania restrykcji. Co więcej, kluby fitness są gotowe nawet na wprowadzenie surowszych zasad niż te, które obowiązują obecnie w działających obiektach (np. w sklepach spożywczych).
Napiórkowski podkreśla też na przykład, że siłownie nie mogą być bardziej niebezpieczne od galerii handlowych z uwagi na fakt, że obowiązują w nich wyższe standardy dotyczące wentylacji pomieszczeń.
Co wy na to?
Źródło: money.pl
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!