Dominik W., oskarżony m.in. o spowodowanie zagrożenia katastrofą w ruchu lądowym wnuk Lecha Wałęsy, miał straszyć funkcjonariuszy, którzy go zatrzymali, swoim wpływowym dziadkiem – pisze „Super Express”.
Wnuk Wałęsy miał we krwi ponad 2 promile alkoholu. – Był agresywny, wyzywał nas. Mówił, że nie wiemy, z kim zadzieramy, i że jego dziadek da mu takich adwokatów, że wszystko załatwią – tak zeznawali przed sądem policjanci, którzy zatrzymali Dominika W., po tym jak porzucił pojazd.
Relację z procesu zamieszcza „Super Express”. Gazeta przypomina, że potomek byłego prezydenta RP, choć nigdy nie miał prawa jazdy i chociaż od kilku godzin pił alkohol, usiadł za kierownicą, by pojechać z kolegą do pizzerii.
„Jechał volkswagenem od krawężnika do krawężnika, wjeżdżał na chodniki, uszkodził dwa auta. Potem porzucił auto na środku jezdni i usiadł na przystanku autobusowym. Tam zatrzymali go policjanci” – pisze gazeta.
– Wyzywał nas od policyjnych k…w i pisowskiej policji. Kopnął mnie w udo – opisuje jedna z policjantek, cytowana przez dziennik. Sam W. teraz już, na sali sądowej, przyznaje, że to była „głupota”.
Sam Lech Wałęsa publikował niedawno w portalach społecznościowych wpis, który został odebrany jako groźby pod adresem policji: „jeśli policja stanie mi na drodze, będę walczył i bronił się. Przypominam że mam broń” – pisał w kontekście demonstracji pod Sądem Najwyższym.
/TVP Info/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!