Wybuchy na lotnisku Ziabrauka pod Homlem, gdzie stacjonują siły rosyjskie, to efekt działań białoruskich partyzantów – zasugerował rzecznik sił powietrznych ukraińskiej armii Jurij Ihnat. Według nieoficjalnych informacji zniszczony został wielozadaniowy radar kierowania ogniem.
– Wiemy, że są oni niezwykle dobrymi, mądrymi i sprytnymi ludźmi, którzy już doskonale pomagają naszemu państwu i Siłom Zbrojnym Ukrainy – powiedział Ihnat na antenie Biełsatu, komentując doniesienia o nocnych wybuchach w rosyjskiej bazie na lotnisku Ziabrauka na Białorusi. Zasugerował, że eksplozje wywołali białoruscy partyzanci.
Rzecznik ukraińskich sił powietrznych zaznaczał, że „należy ufać oficjalnym komunikatom Ministerstwa Obrony Ukrainy” – podobnie jak w przypadku zniszczenia rosyjskich samolotów na lotnisku Nowofedoriwka na Krymie.
Przypomnijmy, nad ranem białoruskie media niezależne donosiły o serii wybuchów – co najmniej ośmiu – na lotnisku Ziabrauka. W pobliskich miejscowościach ludzie odczuwali falę uderzeniową. Lotnisko jest kontrolowane przez siły rosyjskie, na co przyzwolenie na początku lipca dał reżim Aleksandra Łukaszenki.
Biełsat podaje powołując się na portal Defence Blog, że w eksplozji zniszczony został rosyjski wielozadaniowy radar kierowania ogniem 92N6 – wg terminologii NATO sklasyfikowany jako Grave Stone.
Lotnisko jest wykorzystywane do ataków na Ukrainę. Powstała tam rosyjska baza wojskowa z pociskami typu Iskander-M i dywizją rakiet S-400. Ministerstwo Obrony reżimu białoruskiego zaprzeczyło informacjom o wybuchach na lotnisku pod Homlem, dodając, że zapalił się tam silnik w jednej z maszyn.
/TVP Info, zdj. ilustr./
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!