Scena polityczna w Polsce skręca bardzo mocno w lewą stronę. Centroprawica łączona niegdyś z Platformą Obywatelską od wielu lat systematycznie odcina się od jakichkolwiek konserwatywnych postulatów. Jednocześnie, co paradoksalne wielu polityków tej formacji na czele z byłym premierem Donaldem Tuskiem przynajmniej w deklaratywnej sferze uważa się za katolików. Trudno zaprzeczyć, iż Kościół nie tylko w Polsce, ale w obrębie całej Europy przeżywa pewien kryzys, ale zdecydowanie należy oddzielić niewłaściwe zachowania niektórych hierarchów od systemowej walki z wartościami, na których zbudowane zostały zręby polskości. Jeżeli pójdziemy w stronę całkowitej laicyzacji, wówczas wbrew wyobrażeniom niektórych działaczy lewicowo-liberalnych Polska nie stanie się rajem nowoczesności, technicyzacji i konsumpcyjnej afirmacji, lecz pogrąży się w odmętach stagnacji i kulturowej pustki zmierzającej ku nihilizmowi. Nie jest to opinia wyssana z palca, owa teza znajduje odbicie na kartach historii. Symbole religijne w miejscach publicznych, szacunek do życia oraz przywiązanie do tradycyjnych norm etycznych nie musi determinować zbytniej zażyłości w stosunkach władzy świeckiej oraz duchownej. Walka o legalną aborcję, promowanie moralnego relatywizmu oraz propagowanie ruchu LGBT nie doprowadzi wcale do uzdrowienia stosunków Kościoła i państwa, ale podkopie polską tożsamość i uczyni wszystkie wielkie historyczne sukcesy Rzeczypospolitej ściśle skorelowane z chrześcijaństwem , jedynie mglistym wspomnieniem odległej przeszłości.
To właśnie w 966 roku bardzo zróżnicowane i niejednolite państwo gnieźnieńskie zostało włączone do kręgu kultury łacińskiej. Dynamiczny przebieg misji chrystianizacyjnych oraz coraz intensywniejsze relacje z sąsiadami zaowocowały gruntownym wzrostem polskiej pozycji na arenie międzynarodowej. Przełomem okazała się męczeńska śmierć św. Wojciecha w pogańskich Prusach w 997 roku. Praski biskup z rodu Sławnikowiców wyniesiony został na ołtarze dwa lata później, a jego relikwie stały się obiektem licznych pielgrzymek. Odwiedziny grobu pierwszego polskiego męczennika były asumptem do wizyty niemieckiego cesarza Ottona III, której reperkusje nie przybrały jedynie religijnego wymiaru. Oprócz uzyskania zgody na utworzenie pierwszego arcybiskupstwa w Gnieźnie oraz powstania trzech kolejnych w Kołobrzegu, Wrocławiu oraz Krakowie, młody władca włożył na głowę polskiego księcia diadem będący symbolem uznania Bolesława Chrobrego za godnego przyjaciela niemieckiego cesarstwa. Jednak już po jego śmierci rozpoczęły się bunty przeciwko nowo przyjętej religii. Miały one także wymiar ekonomiczny, gdyż wojny i ekspansje prowadzone przez Chrobrego wymuszały nadmierne obciążenia daninami ludności. Zabrakło silnego przywódcy mogącego dokonać kulturowego spojenia bardzo niejednorodnych jeśli chodzi o społeczną tkankę ziem. Kiedy część ludności poczęła sprzeciwiać się wierze katolickiej, wówczas kraj ogarnął chaos oraz separatystyczne dążenia. Kulminacją upadku państwa pierwszych Piastów były opłakane w skutkach rządy Bezpryma, który zrzekłszy się dobrowolnie korony, swą nieudolną polityką doprowadził do masowych wystąpień i całkowitego demontażu struktur państwowych. To jeden z przykładów ilustrujący, iż anomia oraz brak umiejętnego krzewienia chrześcijańskich wartości powoduje osłabienie pozycji naszego kraju w każdym możliwym wymiarze.
Siłę polskiego chrześcijaństwa stanowiła otwartość wobec innych kultur. To właśnie Rzeczpospolitą okrzyknięto niegdyś „państwem bez stosów”. Polska Jagiellonów przywiązana do własnych wartości, dzięki zapewnieniu odpowiednich warunków życia i możliwości wyznawania własnej wiary Żydom czy Ormianom zyskała niezwykle dużo na rozwoju w dziedzinie rzemiosła i handlu między wschodnią Europą i Kaukazem. Niektórzy błędnie sugerują, jakoby idea narodowa osadzała się na zamkniętym, wrogim innym nacjom społeczeństwie , ale nic bardziej mylnego. Wielka Rzeczpospolita Obojga Narodów zachowała prymat katolickiej wiary ponad inne wyznania. Równocześnie polityka Jagiellonów uwypukliła, iż przyjmowanie chętnych do pracy i szanujących polskie zwyczaje innych grup etnicznych jest nie tylko zgodne z zasadami miłości chrześcijańskich, ale leży przede wszystkim w najgłębszym, narodowym interesie.
Warto przy tej okazji poruszyć jeszcze jeden istotny wątek. Kiedy po 1945 roku Polska dostała się pod sowiecką strefę wpływów, a ateizm oraz wrogość wobec Kościoła stały się chlebem powszednim życia publicznego, wówczas na wiele lat utraciliśmy kulturowy kapitał zakorzeniony w chrześcijaństwie, gdyż edukacja opiewała w komunistyczną indoktrynację, zakłamującą i jawnie fałszującą najważniejsze momenty polskiej historii. Politycy mieniący się katolikami nie mogą powtarzać czynów komunistów. Oczywiście sytuacja społeczna i polityczna jest obecnie zupełnie inna, ale wprowadzenie powszechnej laicyzacji będzie skutkowało zanikiem patriotycznej tożsamości oraz duchowym nihilizmem. Warto zaapelować, aby Ci wszyscy, którym nie są obce chrześcijańskie wartości, ale chcą je sprowadzić jedynie do wymiaru indywidualnego, opamiętali się i zrozumieli, że nie istnieje moralna alternatywa dla ewangelicznych zasad w Polsce.
Paweł Szyller
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!