Ostatnie dni sierpnia 1939 roku obfitowały w gorączkowe oczekiwania jak rozwinie się sytuacja międzynarodowa. W celu podnoszenia morale wśród społeczeństwa, w tych dniach licznie odbywały się defilady wojskowe, mające utwierdzić w przekonaniu, że polskie wojsko jest silne, zwarte i gotowe na odparcie wroga. Taka manifestacja miała miejsce również w grodzie, który Semper był Fidelis.
Franciszek Wankiewicz, wówczas żołnierz rezerwy odbywający służbę w 19 pułku piechoty Odsieczy Lwowa, wspominając po latach te wydarzenia z dnia 30 sierpnia 1939 roku, zapisał:
(…) Około godziny czternastej kompania w pełnym oporządzeniu wyruszyła do Lwowa. Gdyśmy wkroczyli w obręb miasta, wydawało nam się, że wszyscy mieszkańcy wyszli nas pożegnać. Ulice zatłoczone były mrowiem ludzkim, kompanie z trudem przeciskały się przez ten żywy zator. Ludzie ogarnięci entuzjazmem śpiewali Rotę, wręczali nam kwiaty, słodycze, papierosy, owoce. Idąc w pierwszej czwórce, obdzieliłem cały pluton tymi darami (…) Kompania posuwała się noga za nogą, gdyż co chwila ktoś z tłumu wchodził pomiędzy szeregi, ażeby pożegnać maszerującego swojaka. Jakaś kobieta z dzieckiem na ręku przecisnęła się do jednego z żołnierzy mojego plutonu, a on wziąwszy maleństwo całował je. Po obliczu matki spływały łzy, ojciec też z trudem panował nad sobą. Młode dziewczyny uniesione zapałem wołały: „Idźcie, obrońcie nas, gdy powrócicie, powitamy was z radością”. Obronimy –mówiły nasze oczy spod nasuniętych hełmów. Dziewczęta uśmiechały się ponętnie. Na wojsko sypały się kwiaty, obietnice i błogosławieństwa. (…) Pieśń potężniała, wznosząc się nad ciżbę ludzką jak szum wzburzonego morza. Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz, powtarzaliśmy za tłumem, a w duszach rosło postanowienie obronienia tych rzesz ludzkich, naszych miast i wiosek przed nieprzyjacielem. Byliśmy wzruszeni do głębi spontanicznym, serdecznym pożegnaniem. Żołnierze mimo znużenia starali się trzymać w karbach, a gdy padła komenda „defilada w prawo”, kompania przybiła, aż grzmot rozległ się spod walących o bruk podkutych butów![1].
Takie defilady odbywały się w wielu miastach polskich, ukazując solidarność całego społeczeństwa oraz polskiego ducha. Nie inaczej było we Lwowie, który z niepokojem, ale i z wiarą w zwycięstwo spoglądał w przyszłość.
Krzysztof Żabierek
[1] F.Wankiewicz, Wrzesień podchorążego, Warszawa 1985, s. 47-48.
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!