Felietony

Z nimi nawet „Na koniec świata”

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Współczesne polskie kabarety nie cieszą się dobrą opinią. Żarty zamiast śmieszyć wywołują u publiczności niesmak i zażenowanie. Istnieje jednak serial tworzony przez kabaret „Na koniec świata”, który stanowi chwalebny wyjątek. Inteligentny, rubaszny, pomysłowy a momentami nieudany „La la Poland” z pewnością zasługuje na uwagę. Postaram się wyjaśnić, dlaczego.

***

Polska jutra

Polska w niedalekiej przyszłości (będącej jednocześnie poza czasem) jest światową potęgą o ogromnych ambicjach. Planowany jest podbój kosmosu i tworzenie polskich kolonii na innych planetach, a pizzę mają wyprzeć podpłomyki. Jednocześnie pewne rzeczy pozostały niezmienne: Tadeusz Sznuk i Karol Strasburger wciąż prowadzą teleturnieje, a w blokowiskach kwitnie osiedlowe życie.

Bohaterami kolejnych odcinków są między innymi nieasertywna pani Irenka, która ze zbolałą miną daje sobie wchodzić na głowę wszelkiej maści cwaniakom; Marek Chempiak i jego sercowe niepowodzenia czy pan Karol i jego przyjaciele spotykający się przy każdej możliwej okazji. Każdy odcinek kończy piosenka.

Recenzja

Ponieważ „La la Poland” to zbiór cykli skeczy, to szybko można znaleźć wśród nich swoje ulubione. Moim zdaniem najlepsze to te z, pozornie, nieobecnym duchem i zmęczonym życiem panem Karolem będące satyrą na fałsz i obłudę; nieasertywną panią Irenką; oraz teleturniejami.

Czymże byłby jednak dobry humor bez dobrych aktorów? Tu „La la Poland” nie zawodzi bo aktorzy, nawet, jeśli mają do zagrania kilka ról to każdej z postaci nadają indywidualnych cech. Izabela Dąbrowska potrafi zagrać zarówno autorytarną panią dyrektor, jak i zaszczutą i łagodną panią Irenkę. Olga Sarzyńska jest genialna zarówno jako natarczywa sprzedawczyni jak i znudzona pracownica call-center. Tak naprawdę jedyny zarzut jaki mam w kwestiach aktorskich to niewykorzystanie potencjału Michaliny Sosny. Jej role zawsze są gdzieś w tle, nie dano jej jeszcze możliwości ,,kradzieży” jakiegoś wątku.

Ciekawie wypada również zabieg przybliżania twarzy aktorów, nadaje do skeczom dodatkowej energii i karykaturalności. Z obowiązku muszę jednak dodać, że nie wszystko w „La la Poland” się udało. Skecze o podboju kosmosu przez Polaków w ogóle nie potrafią mnie rozbawić a nie raz, nawet w najlepszych seriach skeczy padają nietrafione żarty.

Zastanawiam się również, czy program nie wyczerpie swojej formuły. Każdy wątek z poszczególnych serii skeczy oparty jest na podobnych założeniach (przykładowo: pani Irenka siedzi w domu, ktoś puka do drzwi, wprasza się do domu nieszczęsnej kobiety i wchodzi jej na głowę) i boję się, że w końcu nieprzewidywalność, jeden ze składników zabawnych żartów całkowicie zniknie. Miejmy nadzieję, że elementy znane i sprawdzone nie staną się przyczyną monotonii kolejnych odcinków.

„La la Poland” jest produkcją udaną, zabawną i pomysłową. Poczucie humoru każdego człowieka jest sprawą indywidualną, jednak sądzę, że w mlekiem i miodem płynącej Polsce przyszłości każdy znajdzie coś dla siebie.

Stefan Aleksander Dziekoński

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!