W czasach pandemii zbrodniczego koronawirusa, za sprawą mediów główno-ściekowych określenia „szur” czy „foliarz” nabrały innego wydźwięku niż ich znaczenie pierwotne. Zacznijmy jednak od początku…
Nie wiem, kiedy w Polsce pojawił się szuryzm, natomiast ja z szurem spotkałem się po raz pierwszy w zamierzchłych czasach, kiedy to Liga Polskich Rodzin zdobywała serca wyborców, podobnie jak dzisiaj Konfederacja. Sam zresztą dałem się na tę farsę nabrać, no ale nie tego ma dotyczyć ten tekst.
Etymologii słowa „szur” należy doszukiwać się w określeniu „szurnięty”. Od tego słowa powstały też takie sformułowania jak: „szurać” czy „szuryzm” na nazwanie czynności wykonywanych przez szura czy całego szurskiego uniwersum.
W każdym razie określeniem tym nazywano wszystkich tych, którzy tworzyli niesamowite i nierealne teorie spiskowe, wierzyli święcie w tzw. listy żydów, na których mogliśmy znaleźć np. piosenkarkę Dodę czy Lecha Wałęsę jako Lejbę Kohne (korelując inteligencję p. Wałęsy z jego domniemaną żydowskością, każdy rozsądny człowiek w mig pojmie, że to mistyfikacja). Cechą znamienną szura było oczywiście fokusowanie się na jednym temacie i podporządkowywanie pod ten wątek całego swojego życia, włącznie z wyjaśnianiem funkcjonowania świata. Ilość szurów rosła wprost proporcjonalnie do popularności LPR czy organizacji narodowych, do których szury ciągnęły jak owad do światła.
Wiadomo, prawica jest jednak mocno powiązana z tematami rządu światowego, masonerii, planów międzynarodowego żydostwa, spisków, a to przyciąga jak magnes wszelkich amatorów-detektywów, którzy w Google i na YT (a kiedyś w ulotkach i broszurach) odnaleźli prawdę skrywaną od wieków. Nie znaczy to bynajmniej, że te tematy to jakieś mrzonki, albo że spisek nie istnieje, ale jednak nie każdemu jest dane skutecznie analizować fakty i wyciągać poprawne wnioski.
W owym czasie szuryzm był taką tajemnicą poliszynela, nie odgrywał ani znaczącej roli, ani nie był brany na poważnie przez działaczy, stanowił raczej dobry temat do żartów przy okazji spotkań towarzyskich. Ot, swoisty folklor. Znane w środowisku były na przykład opowieści o śnie pewnej działaczki, której to przyśniła się Matka Boska z reklamówką. W tej reklamówce miała ulotki Ligi Polskich Rodzin, co według owej działaczki oznaczało wygraną LPR w wyborach. Takich anegdot było wiele.
Szur ma też pewną cechę szczególną, uwierzy we wszystko, co nie pochodzi z tzw. mainstreamu, a dodatkowo ma dopisek: tajne, niepublikowane, ujawniamy, zgodnie z tajnymi dokumentami etc., podczas gdy pobieżna weryfikacja faktów wystarcza, aby szybko przekonać się, iż mamy do czynienia z mistyfikacją. Przykład? Spójrzmy na tzw. listę żydów, przed nią oczywiście dopisek:
Nazwiska autentyczne (rodowe) niżej wymienionych osób zostały ustalone w oparciu o:
- Dane tajne kartoteki ludności Polski przy Centralnym Biurze Adresów MSW (nr arch. 1/6526/1 – data archiwizacji 9.07.1984, nr rejestracyjny 14750-99 – data rejestracji Wydz. III- 2, SUSW Warszawa).
- Relacje osób znających osobiście wielu spośród wykazanych.
- Dane ujawnione przez historyków w ich licznych publikacjach.
Oczywiście już sam powyższy opis jest mocno podejrzany, no ale spróbujmy wgryźć się w szczegóły na przykładzie kilku nazwisk.
Adam Michnik, na liście żydów występuje jako Aaron Szechter. Z dokumentacji, do której mamy dostęp, wiemy, że Adam Michnik nigdy nie miał tak na imię ani na nazwisko. Z tych samych dokumentów dowiadujemy się, że jest on synem Ozjasza Szechtera, rzeczywistego żydokomunisty, który spłodził Adama z kochanką Heleną Michnik, również żydokomunistką.
Faktem jest więc to, że Adam Michnik wychowywał się w rodzinie o tradycjach żydokomunistycznych, o czym sam wspominał, mówiąc: „(…) Jak na pewno wiecie, środowiskiem, z którego pochodzę, jest liberalna żydokomuna. To jest żydokomuna w sensie ścisłym, bo moi rodzice wywodzili się ze środowisk żydowskich i byli przed wojną komunistami. Być komunistą znaczyło wtedy coś więcej niż przynależność do partii, to oznaczało przynależność do pewnego języka, do pewnej kultury, fobii, namiętności”.
Podobny zabieg zastosował autor ww. listy przy Bronisławie Geremku, podając jego prawdziwe nazwisko jako Berele Lewartow, podczas gdy z dokumentów wiemy, iż nazywał się on faktycznie Benjamin Lewertow. Pozostała część nazwisk jest całkowicie wymyślona (jak np. Janusz Korwin-Mikke – Ozjasz Goldberg), część spreparowana w powyższy sposób. Należy postawić sobie pytanie, po co ktoś zadał sobie trud stworzenia tego typu listy?
Odpowiedzi mogą być dwie:
- Chciał zarabiać na naiwniakach i niewielkim nakładem pracy spreparował listę żydów.
- Zależało mu na tym, aby ośmieszyć badania nad udziałem żydów w budowaniu komunizmu i niszczeniu narodu polskiego.
Co ciekawe, obydwie mogą być poprawne.
Analizując wspomnianą listę, dochodzimy do przekonania, że osoba, która ją pisała, dobrze zdawała sobie sprawę z istnienia rodziny Szechterów, prawdziwego pochodzenia Bronisława Geremka czy szkodliwej antypolskiej działalności niektórych osób wpisanych na tę listę. Po co więc przekręcać fakty? Po co doklejać komuś żydowskie pochodzenie, skoro osoba taka jest np. tylko szabesgojem i antypolakiem albo nie ma nic wspólnego ze wspomnianymi kwestiami? Odpowiedź nasuwa się sama. Aby ośmieszyć tych wszystkich, którzy opisują czerwone dynastie żydokomunistów, badają zmiany nazwisk wśród żydów itp. Jest jasne jak słońce, że ktoś, kto tę listę tworzył, doskonale zdawał sobie sprawę, że kłamie.
Działalność tego typu powodowała jedynie coraz mocniejsze zaciemnienie tematów istotnych, a w społeczeństwie samo określenie „żyd”, „mason” miało wywoływać salwy śmiechu. Te oderwane od rzeczywistości teorie bardzo lubiły podłapywać media głównego ścieku, dystansując się tym samym od komentowania prac merytorycznych, jak na przykład pisma św. Maksymiliana Marii Kolbego czy liczne encykliki papieskie. Zjawisko występowania grupy ludzi łatwowiernych, nieumiejących analizować faktów, co rusz wykorzystywali różnego rodzaju cwaniacy, cynicy i oszuści (często powiązani z komunistyczną bezpieką), np. w roku 2001…
Czytaj całość w najnowszym numerze Magna Polonia
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!