Jak podaje portal rp.pl wyjątkowa jest szybkość zadłużania się Kremla – tak jeśli chodzi o wartość procentową (o 50 proc. w ciągu dwóch kwartałów) jak i nominalną (o 20,3 mld dol.).
– Wzrost zagranicznego długu państwa związany jest z zakupem przez inwestorów obligacji skarbowych – zauważa Artem Diejew z AMarkets.
W I półroczu ministerstwo finansów pozyskało do budżetu 1,361 bln rubli ze sprzedaży obligacji skarbowych. Z tego 53 proc. kupili inwestorzy zagraniczni, wykładając 11 mld dol. (wraz z odsetkami jest to 14,7 mld dol.). Dług w walucie zwiększył się o 5,7 mld dol. do 22,4 mld dol.
Eksperci zwracają uwagę, że z podobną prędkością zadłużały się władze późnego Związku Sowieckiego, ratując się przed spadkiem cen ropy i upadkiem socjalistycznej gospodarki. Teraz jednak sytuacja jest inna, ropa jest droga, a budżet na dużym plusie, więc nie ma konieczności pożyczania za granicą.
Zdaniem Pera Hammerlunda, stratega banku SEB AB, Kreml gromadzi rezerwy na czarną godzinę. Biorąc pod uwagę spadek notowań Władimira Putina, władze potrzebują szybkich pieniędzy na bodźce budżetowe, mające poprawić notowania władz w ocenie społecznej.
Kreml może sobie na takie manewry pozwolić, bowiem dług publiczny Rosji jest wciąż niski – stanowi 16,5 proc. PKB. Nawet całe zadłużenie Rosji (z biznesem i sektorem finansowym) wynoszące 487 mld dol., jest w całości pokrywane przez rezerwy międzynarodowe wynoszące 518,3 mld dol.
Obecna polityka zadłużenia jest natomiast groźna dla rubla, który staje się bardziej podatny na wstrząsy na zagranicznych rynkach finansowych.
Co o tym myślicie? Czym może być owa czarna godzina i co to oznacza dla nas?
Źródło: rp.pl
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!