Gospodarka

ZALETY I WADY GOSPODARKI KAPITALISTYCZNEJ

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Główny nurt obecnej polityki traktuje kapitalizm raczej jak zło konieczne; potwora, którego należy spętać więzami państwowych regulacji. Czy przeciętny zjadacz chleba ma w takim wypadku powód do obaw? Czy nie powinniśmy zaszlachtować tę spuszczoną z łańcucha bestię, a następnie wyrzucić ją na śmietnik historii? Może najpierw wyjaśnijmy sobie pojęcia, zanim przejdziemy do meritum. Kapitalizm, według tych najbardziej zwyczajowych definicji, to system gospodarczy oparty na prywatnej własności środków produkcji, wolnej przedsiębiorczości, wolnym obrocie towarami i usługami oraz na wolnej konkurencji pomiędzy ludźmi.

W tak rozumiany system ekonomiczny wpisują się bardzo różne rozwiązania polityczno-gospodarcze występujące przez niemal całą cywilizowaną historię ludzkości. Dajmy na to inaczej wyglądała era industrializmu sprzed dwóch stuleci, a inaczej wygląda era usług sprzed trzydziestu lat. Zresztą współczesne gospodarki rynkowe są do siebie podobne tylko z pozoru. Zarówno Niemcy jak i Japonia, Stanach Zjednoczone jak i Izrael – wszystkie te narody posiadają swoją własną specyfikę, która wpływa na kształt rynku. Świadczą o tym takie szczegóły, jak stopa oszczędności, upowszechnienie własności, poziom konsumpcji destrukcyjnej itd. Te wszystkie różnice wynikają z tego, że odrębne kultury posiadają swoje własne potrzeby.

Skoro jednak kapitalizm stanowi tak uniwersalne pojęcie, to dlaczego badacze za jego początek uparcie uznają wiek XV i XVI? Otóż naukowcy, zajmujący się historią gospodarczą, symbolicznie przyjęli złamanie potęgi gildii oraz wzrost uprzemysłowienia za początek stosunków kapitalistycznych. Natomiast samo kształtowanie kapitalizmu to wielowiekowy proces, stąd nie możemy podać dokładnej daty jego powstania. Możemy tylko mówić o systemach bardziej bądź mniej kapitalistycznych. Nawet feudalizm był ułomną forma kapitalizmu, chociażby z tego względu, że w średniowieczu istniała własność prywatna i ograniczony przez cechy wolny handel.

Niektórzy definiują kapitalizm, głównie dystrybucjoniści, jako warunki społeczne, w których masa wolnych obywateli, a w każdym bądź razie znaczna ich liczba, nie posiada dóbr produkcyjnych w wystarczającej ilości i dlatego żyje dzięki skąpym wypłatom od posiadaczy ziemi i kapitału. Inni intelektualiści dodają, że podstawą wolnej gospodarki jest wyzysk, chciwość, a nawet i wojna – jak w przypadku śp. Karola Marksa. Warto bliżej przyjrzeć się tym rozważaniom.

Po pierwsze, wyzysk istniał również w systemach niekapitalistycznych. Przyjmijmy, że rozumiemy go tak, jak komuniści, czyli jako pewną sytuację, gdzie właściciele środków produkcji zawłaszczają urobek pracownika. Tak sprecyzowane zjawisko występowało jednak również w ustrojach niewolniczych, jak chociażby w starożytnym Rzymie, Egipcie faraonów i sowieckich gułagach. A przecież wszyscy orędownicy kapitalizmu patrzyli na niewolnictwo z dezaprobatą oraz obrzydzeniem, widząc w tym rozwiązaniu wyłącznie łamanie praw jednostkowych.

Po drugie, nie tylko kapitaliści cechują się chciwością. Zachłanność jest atrybutem ludzkości, a nie konkretnego rozwiązania polityczno-gospodarczego. Bolszewicy również byli pazerni, czego dowodem może być klęską ekologiczna Jeziora Aralskiego. Jeżeli spojrzymy na poziom życia komunistycznych dygnitarzy we wszystkich demoludach, to raczej daleko tym biurokratom było do średniowiecznych ascetów. Wygodne dacze, nowoczesne samochody, specjalne sklepy – przecież to wszystko była codzienność dla aparatczyków.

Po trzecie, topniejąca stopa zysku nie prowadzi do wojen. Od 70 lat nie było żadnego większego konfliktu pomiędzy mocarstwami – pomimo tego kapitalizm, w bardzo ułomnej formie, trwa. A przecież leniniści zapowiadali, że kurczące się rynki zbytu muszą prowadzić do imperializmu, do wzajemnego podrzynania sobie gardeł. Nigdzie takich rezultatów nie widać. O wiele bardziej prawidłowe jest dokładnie odwrotne założenie: handel łagodzi obyczaje. Ostatnia wojna światowa nauczyła wszystkich, że nowoczesny konflikt zbrojny może doprowadzić całą ludzkość do zniszczenia. Nikt zdroworozsądkowy nie chce zamienić swój kraj w większą wersję Hiroszimy i Nagasaki.

Po czwarte, w wielu współczesnych gospodarkach usługowych wolni obywatele posiadają własną nieruchomość, ale nie mają dostępu do własnych środków produkcji – jednak pomimo tego zarabiają bardzo dobrze. Skoro tak się dzieje to, czy zdaniem chestertonistów, żyją w systemie niekapitalistycznym? I w tym wypadku okazuje się, iż przepowiednie o malejących zarobkach w gospodarce rynkowej są wyłącznie mitem. Powinniśmy raczej przyjąć dokładnie odwrotne założenie.

Wraz z akumulacją kapitału, dobrobyt i zarobki rosną. Zresztą czy w ogóle możliwe jest stworzenie systemu, w którym każdy sam sobie jest pracodawcą? Zaradność życiowa to dzisiaj cecha deficytowa. Na własnym rozrachunku chce pracować raczej mniejszość. Większość chce, by ktoś im zorganizował życie ekonomiczne. Dobra definicja nie może być zbyt wąska, a tak jest najczęściej właśnie w przypadku krytyków systemu kapitalistycznego. Równie dobrze możemy twierdzić, że socjalizm to kradzież, kościół to instytucja przestępcza, islamiści to zoofile, metal to muzyka diabła, a monarchia to tyrania jednostki.

Uproszczone obrazy świata nigdy jednak nie pozwolą na poprawne opisanie otaczającej nas rzeczywistości. Kiedy w zacietrzewieniu tworzymy pojęcia, posiłkując się głównie inwektywami, tym samym odchodzimy od prawdy, czyli jednej z podstawowych wartości Okcydentu.

Żyjemy w ułomnym świecie rządzonym przez jeszcze bardziej ułomnych ludzi, gdzie wielcy ideolodzy długo pracują nad swoimi, w gruncie rzeczy śmiesznymi, ideologiami i doktrynami. Dowodzi tego prosta zależność: kiedy grupa mężów próbuje w porywie rewolucyjnym zamienić teorię na praktykę, przekuć słowa mędrców w czyn; wszelkie ich dążenia z punktu widzenia czasu wydają się nieudolne. Należy o tym cały czas pamiętać, gdyż sytuacja nie jest inna w dziedzinie etatyzacji bądź liberalizacji gospodarki. Aby zrozumieć zjawisko kapitalizmu, aby dojść do fundamentów otaczającej nas współczesności, trzeba wykonać rzecz niecodzienną, to jest zestawić ze sobą liberałów z komunistami. Obie te strony przedstawiają solidną argumentację. Jeżeli chcemy zgłębić arkana tego konfliktu, warto przyjrzeć się zarówno defektom, jak i atutom wynikającym z funkcjonowania rynku i własności prywatnej.

 

O zaletach gospodarki kapitalistycznej:

 

1) Wyzysk posiada swoją dobrą stronę. Fabrykant zmusza robotnika do wydajnej pracy. Nikt nie pozwala sobie na to, by w jego zakładzie ktoś zarabiał na nicnierobieniu, na partactwie. Źle zaplanowana praca generuje przecież straty finansowe i niezadowolenie klientów. Rezultat gry rynkowej widzimy na własne oczy jako konsumenci. Gdy idziemy do dowolnego supermarketu, możemy przebierać w wielkiej gamie wysokiej jakości dóbr.

2) Wolna gospodarka posiada immanentną tendencję do obniżki cen, a co za tym idzie do umasowienia produkcji. O ile kiedyś tylko elity posiadały łazienki, o tyle teraz są one dobrem powszechnym. Podobnie było z samochodami, lodówkami, mikrofalówkami, laptopami, drukarkami i dziesiątkami innymi dóbr z zakresu AGD-RTV. Różnica poziomu życia pomiędzy bogatymi i biednymi, paradoksalnie, w tym znaczeniu nigdy w historii ludzkości nie była mniejsza. Zamożni posiadają sprzęt o generację lepszy. Z kolei robotnicy posiadają sprzęt o generację gorszy. Natomiast różnica pomiędzy posiadaniem limuzyny a posiadaniem taniego samochodu nie jest duża. Oba te przedmioty w niemal identyczny sposób zaspokajają podobną potrzebę, to jest potrzebę transportu z miejsca na miejsce.

3) Własność gwarantuje wolność i niezależność jednostki. Rynek realizuje zasadę: „Jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz”, a więc jest z tej perspektywy uczciwy. Natomiast systemy etatystyczne podporządkowują życie jednostki po swoje własne widzimisię. I tak współczesny biurokrata może podpisać wyrok skazujący na dowolną jednostkę, która mu w jakiś sposób podpadnie, zgodnie z zasadą „Dajcie mi człowieka, a znajdę na niego paragraf”. Zupełnie inna sytuacja występuję na książkowym wolnym rynku. gdzie przedsiębiorca obawia się wyłącznie niezadowolonego klienta, równocześnie plwając na zdanie urzędnika.

4) Wzrost gospodarczy, patrząc poprzez pryzmat historii gospodarczej, występuje najszybciej w przypadku własności prywatnej i najwolniej w przypadku własności kolektywnej. Przedsiębiorca dba o swój biznes, ponieważ jest z nim bezpośrednio związany. Państwo nie dba o swój biznes, ponieważ nie posiada bodźców do motywowania własnych kadr, stąd rządowe firmy cechują się niższą rentownością.

5) Prywatna własność stymuluje postęp technologiczny. Dążący do zysku przedsiębiorcy wymyślili oraz upowszechnili pralki, lodówki, komputery i wiele innych urządzeń – wszystkie te wynalazki w znaczący sposób poprawiają jakość naszego istnienia. Z dzisiejszego punktu widzenia nie wyobrażamy sobie, by kobiety szły nad rzekę, gdy trzeba zrobić pranie dla całej rodziny, tak jak miało to miejsce jeszcze osiemdziesiąt lat temu.

6) Bezrobocie posiada ten pozytyw, że zmusza do nauki, zmusza do pracy nad sobą i zmusza do poszerzania kwalifikacji. To ja, jako potencjalny pracownik, muszę przekonać swojego przyszłego szefa, że będę dla niego użyteczny. Dobry sprzedawca wykazuje się pokorą względem swojego klienta, a dobry pracownik wykazuje się pokorą względem ręki, która go karmi.

7) Nie każdy otrzymuje taką samą pensję. Pracujący ciężej i lepiej wykształceni z reguły otrzymują więcej. Z kolei w gospodarce socjalistycznej istniało powiedzenie „Czy się stoi, czy się leży, dwa tysiące się należy”. Sytuacja, w której uczciwi pracownicy zrównywani są z leniami pod względem zarobków, demoralizuje wszystkich. Nawet największy przodownik pracy posiada ograniczoną cierpliwość względem swoich nieudolnych współpracowników.

8) Reżim fabryczny i handlowy stymuluje rozwój dyscypliny. Do pracy trzeba przyjść trzeźwy, czysty i uśmiechnięty. Żadnemu Polakowi nie trzeba chyba tłumaczyć jak wyglądała zarozumiała oraz nieprofesjonalna obsługa sklepu mięsnego w komedii „Miś”. Ogólna zasada jest taka, że handel łagodzi obyczaje. Nawet największy gbur, w obliczu biedy, potrafi zrewidować swoje zachowanie względem klienta podczas swojej „szychty”.

9) Kapitalista chroni środowisko, gdyż w jego własnym interesie leży to, by jak najmniejszą ilość zasobów wykorzystać do wyprodukowania jak największej ilości dóbr. Społeczeństwa, bez względu na system gospodarczy, chcą posiadać wiele nowoczesnych produktów. Takie były tendencje zarówno obecnie, jak i w gospodarce centralnie planowanej. Natomiast zniszczenie środowiska związane jest bardziej z procesem technologicznym samym w sobie, a nie konkretnym ustrojem politycznym.

10) Ujednolicenie standardów produkcyjnych i wprowadzenie nowoczesnych metod zarządzania na świecie znacząco ograniczyły zasięg ubóstwa i głodu. Dane pokazują, że ludzkość jednak z roku na rok poprawia swoją sytuację. Zasięg najskrajniejszego ubóstwa spada. Innymi słowy, argumenty marksistowskie o powszechnej pauperyzacji nie mają na ten moment oparcia w rzeczywistości.

11) Rynek jest sprawiedliwy, ponieważ oddaje każdemu to, co mu się należy. Zaradni i konsekwentni w gospodarce kapitalistycznej prędzej czy później realizują wszystkie swoje cele, takie jak dom z ogródkiem, dobrze płatna praca bądź niezależność w postaci własnej firmy. Niestety, wielu ludzi posiada niepoważnie spojrzenie na rzeczywistość, więc są skazani na biedę. Możemy jednak powiedzieć, że ich stan życia to uczciwa zapłata za nieróbstwo i brak inicjatywy. O majątek trzeba walczyć i zabiegać. Nawet syn najzamożniejszego przedsiębiorcy może utracić majątek rodzinny w parę lat, gdy prowadzi żywot utracjusza.

 

O wadach gospodarki kapitalistycznej:

1) Wyzysk posiada swoją złą stronę. Fabrykant potrafi być bezwzględny względem swoich robotników. Historia gospodarcza pokazuje nie tylko masową produkcję dóbr, lecz również niewyobrażalne okrucieństwo względem słabszej strony na rynku pracy. Dawniej walczono o to, by w kopalniach ostrzegano pracowników przed eksplozjami dynamitu używanego w celach wiertniczych, by konstruować bezpieczniejsze maszyny, które nie będą urywać rąk i prowadzić do inwalidztwa. Z dzisiejszego punktu widzenia walczono o rzeczy oczywiste. Okrutny, dążący do maksymalizacji zysku, szef nigdy nie będzie przejmował się chorobami zawodowymi czy wypadkami swoich podwładnych, ponieważ traktuje ich jak środek produkcji. Dla osoby bezwzględnej złamana noga zatrudnionego jest taką samą kategorią jak zepsuta piła do metalu, czyli irytującym przestojem w produkcji.

2) Bezrobocie posiada ten defekt, że czasami uczciwi ludzie tracą pracę poprzez zmiany technologiczne produkcji, cięcie kosztów prowadzące do redukcji kadr, kryzys ekonomiczny, czy też wyczerpanie zasobów naturalnych. Wśród ludzi z biednych, poprzemysłowych regionów szerzą się patologie, przestępczość, marazm i różne inne problemy natury psychicznej.

3) Przedsiębiorca potrafi niszczyć środowisko, gdyż jego ochrona stanowi dodatkowy koszt. O wiele łatwiej wrzucić odpady poprodukcyjne do rzeki niż je zutylizować. Kapitalista dochodzi do prostego wniosku: lepiej obniżyć ceny i zaszkodzić konkurencji niż zainwestować w bardziej zieloną technologię. Bezwzględna pogoń za zyskiem oraz chęć obniżenia kosztów może doprowadzić do katastrof przyrodniczych na wielką skalę.

4) Nowoczesne korporacje doprowadziły do powstania szeregu patologii społecznych. Wielcy gracze tego świata rozpowszechnili zjawisko mobbingu, stopniowo prowadząc do wyniszczenia psychicznego wielu ludzi i rodzin. Firmy molochy to wyścig szczurów, wypełnianie głupich formułek w programach biurowych oraz wydzwanianie do klientów, by sprzedać im wadliwej jakości produkty. Absolutyzacja gospodarki usługowej doprowadziła do upowszechnienia kiepsko płatnych zawodów, bez stałości zatrudnienia. Za oceanem wielką popularność zdobyło słowo „McJob”, które ukazuje tę pauperyzację. W Polsce mówimy dość często o „umowach śmieciowych”. Tych zwyrodnień związanych ze współczesnym biznesem jest, niestety, znacznie więcej. Kultura korporacyjna zaczęła promować zachowania, które przez wieki były moralnie naganne. Takie obelgi jak „korposzczur” nie wzięły się z powietrza.

5) Tylko nieliczni rodzą się z żyłką do interesów i tylko nieliczni odniosą triumf. Statystyki pokazują również, że większość biznesów upada po kilku latach od założenia. Co prawda gospodarka rynkowa pozwala zakwitnąć self-made manom, jednak jest to bardzo często amerykański sen i tylko sen. Urodzenie się w bogatej i wykształconej rodzinie znacząco ułatwia odniesienie sukcesu, czego przykładem może być Bill Gates. Zresztą większość karier z Doliny Krzemowej zawdzięczamy chłopcom i dziewczynom z dobrych domów.

6) Dobrobyt demoralizuje ludzkość. Dajmy na to Polacy są cenionymi na zachodzie fachowcami od wszystkiego, ponieważ potrafimy postawić dom, zrobić elektrykę, zacerować skarpety i ostrzyc włosy kolegi. Nasza zaradność wynika jednak wyłącznie z trudnych warunków życiowych, z biedy. Takich ludzi nie ma w bogatszej części Europy, ponieważ zamożność zabija wolę walki. Wystarczy odrobinę pieniędzy u nowobogackich, a rodzice łatwo dochodzą do wniosku, że nie warto uczyć dziecka np. gotowania czy majsterkowania, gdyż wszystkie potrzeby zaspokaja rynek.

7) Walka rynkowa stymuluje nierówności ekonomiczne. Nie tak dawno serwisy medialne obiegła informacja, że 62 rodziny kontrolują ponad połowę światowego majątku. Natomiast 10% najbogatszych rodzin dysponuje 87% majątku całej planety. Innymi słowy, świat śpi na beczce prochu, a argumenty marksistowskie o postępującej koncentracji kapitału nie są bezzasadne. Uniformizacja światowej gospodarki zabija sklepiki rodzinne, targowiska, rzemiosło i drobnych rolników. Jedno miejsce pracy w handlu nowoczesnym eliminuje kilka miejsc pracy w handlu tradycyjnym. Podobna sytuacja występuje w innych branżach. Na ulicach możemy dostrzec coraz mniej rodzinnych stacji paliw czy małych składów budowlanych. W USA notuje się niepokojący zanik klasy średniej. Bez interwencji państwowej rynek posiada w sobie zarzewie własnej klęski. Akumulacja własności w pewnym momencie zamieni społeczeństwo ludzi wolnych w społeczeństwo niewolników. Ten stan rzeczy prędzej czy później musi skończyć się zamieszkami społecznymi, krwawą wojną klasową, gdzie hordy niezadowolonych będą chciały poderżnąć gardła krezusom. Wraz ze spadkiem znaczenia drobnej własności, wzrasta ryzyko upadku całego systemu.

8) Wolny rynek, według ekonomistów głównego nurtu, może doprowadzić do monopolu. Do negatywnych skutków tego zjawiska zaliczamy wyższe ceny i niepełne zatrudnienie w danej branży. Ponadto zwykły człowiek często jest bezradny w starciu z wielkimi korporacjami, które bardzo często w sposób bezwzględny egzekwują swoje, często niesłuszne, należności.
9) Państwo musi zapewnić przedsiębiorcom dostęp do dóbr publicznych. Tego zdania jest większość współczesnych akademików. Drogi, sieci energetyczne, kanalizacja – ze względu na specyfikę tych wydatków, prywatne przedsiębiorstwa albo nie są w stanie ich zapewnić bez interwencji, albo też zapewniają je pobierając przy tym stosowną rentę monopolistyczną.

10) Rynek odbija nie tylko mądrość człowieka, lecz również jego skrajną głupotę. Dlatego hojnie obdarzone przez naturę gwiazdki popkultury, artyści, zawodowi sportowcy i aktorzy zarabiają krocie. O ile kiedyś kuglarze zarabiali nędznie, o tyle teraz należą do finansowej elity społeczeństwa. Wzrost dobrobytu spowodował, że niegdyś pogardzane zawody stały się dobrze płatne, ponieważ zapewniają tanią rozrywkę masom.

11) Swobodny handel tworzy również pewną niszę dla oszustów. Każdy fan westernów na pewno kojarzy tych wszystkich naciągaczy, którzy starają się sprzedać naiwnym gapiom lek na wszystkie choroby. Jest to oczywiście przykład karykaturalny, ale nie do końca oderwany od rzeczywistości. W obecnej gospodarce istnieje przecież wiele firm dążących do wykorzystania słabości emerytów. Niemal codziennie można dostać przecież telefon od miłej pani, sądzącej, iż jedyne czego potrzebujemy to patelnia na raty i kołdra przeciwalergiczna.

KONKLUZJA

Stawanie w obronie systemu kapitalistycznego nie jest bezzasadne, ponieważ jego zalety przeważają nad wadami. Organizowanie życia gospodarczego w oparciu o własność prywatną zwyczajnie sprawdza się. Nie warto natomiast traktować niewidzialną rękę rynku tak, jakby była ona prowadzona przez samego Boga, jakby był to mechanizm zaprojektowany przez absolut, który w żaden sposób nie może być naruszony. Klasyczny już dzisiaj historyk, Feliks Koneczny, uważał, że etyka w naszej cywilizacji stoi ponad ekonomizmem – i takiego ujęcia warto bronić.

Oddanie hołdu złotemu cielcowi materializmu nie rozwiąże żadnego problemu. Dlatego anarchokapitaliści są rewersem, a komuniści awersem tej samej monety. Obie te grupy wierzą w naiwny pogląd, że społeczeństwa można zmienić na lepsze dzięki samej zmianie stosunków gospodarczych. O wiele zdrowiej podchodzą do tematu orędownicy prądów pesymistycznych. Nikt jeszcze nie uzdrowił ludzkości, ponieważ ludzkość w swej naturze ma zapisaną podłość, zawiść oraz niesprawiedliwość. Nasz gatunek jest na wskroś zły, więc – bez względu na religię i ideologię – nigdy nie zbuduje raju na ziemi.

Pragnąc ujrzeć lepsze jutro, społeczeństwo powinno raczej rozpocząć pracę od obudowy zdrowych relacji rodzinnych, towarzyskich i biznesowych. Problemy człowieka tkwią przede wszystkim w jego głowie, w jego mentalność i przyzwyczajeniach. Na pewno będzie lepiej, jeżeli da się przeciętnemu Kowalskiemu możliwość sprzedaży tych anegdotycznych paróweczek, ale to nie jest panaceum.

Wygląda na to, iż ludzkość szybkimi krokami zmierza do następnego momentu przesilenia, gdyż sztandarowe rozwiązania gospodarcze dotychczasowych stronnictw politycznych rozsypują się niczym zamki z piasku. Lewica nie może wprowadzić komunizmu, a model europejskiego państwa opiekuńczego coraz szybszymi krokami zmierza do bankructwa. Natomiast prawica nie może wrócić do klasycznego leseferyzmu. Istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że przyszłość, pod względem poglądów gospodarczych, będzie należeć do centrum zdystansowanego od skrajności. Kompromitacja rządów socjaldemokratycznych nie musi oznaczać jednak popadania w kolejne skrajności. Niech interwencja państwa w życie ekonomiczne sięga tylko tam, gdzie jest to niezbędne.

Polska jako kraj powinna postawić na kapitalizm mieszany bądź kapitalizm narodowy. Przy zastosowaniu takich rozwiązań możemy odnieść sukces na miarę Chin. Do tego warto walczyć o odrodzenie spółdzielczości, rodzinne firmy, upowszechnienie własności, rozwój rzemiosła. To są pierwszorzędne hasła przewodnie dla nowoczesnego programu gospodarczego. Niektórzy jednak zamiast takich rozwiązań chcą dochodu gwarantowanego czy programu 500+. Wiara w programy socjalne jest jednak niczym innym, jak wiarą w kreowanie dobrobytu z powietrza. Co prawda w Europie politycy dbają o obywatela od kołyski aż po grób – skutki tego są jednak tragiczne. Dlatego potrzebujemy narodu, gdzie powszechna jest postawa kowala własnego losu, a nie postawa roszczeniowca.

 

Karol Skorek

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!