Od kilku miesięcy jesteśmy informowani o naciskach środowisk żydowskich na zapłatę przez państwo polskie niezgodnych z prawem roszczeń, za którymi optują jednocześnie nasi „wierni sojusznicy zza oceanu – Stany Zjednoczone. Co do kwestii odszkodowań od Niemiec w stosunku do Polski możemy liczyć co najwyżej na miłe słowa z okazji 1 września czy 1 sierpnia. Mało jednak osób spogląda bardziej w przeszłość, nie dostrzegając przyczyn słabości polskiej gospodarki w latach 1918-1939 również w grabieżczej polityce Niemiec w czasie I wojny światowej. Warto w tym miejscu zwrócić uwagę choćby na straty, jakie poniosła Puszcza Białowieska w czasie niemieckiego gospodarowania.
Jeszcze przed wybuchem I wojny światowej Niemcy zwrócili szczególną uwagę na możliwości pozyskania i rozwoju swojego przemysłu drzewnego kosztem Polski. Analizując sytuację na kierunku przemysłu leśnego i drzewnego przed I wojną światową Jerzy Zdziechowski podkreślił fakt, że wywóz drewna z Małopolski i byłej Kongresówki był głównie skierowany do Niemiec, które prowadząc politykę celną ukierunkowaną na rozwój swojej gospodarki przyczyniły się do sytuacji zahamowania dowozu drewna obrobionego i wzrostu wwozu drewna surowego. Materiał przygotowany musiał być opodatkowany pięciokrotnie w stosunku do materiału surowego. Dzięki tej polityce celnej (…) Niemcy doszły do rozwoju własnego przemysłu tartacznego, który ustępuje tylko Szwecji.
Niemcy w czasie okupacji ziem polskich w okresie I wojny światowej wycięli ok. 1 800 tys. m3, czyli prawie 5-letni etap rębny w ciągu dwóch lat (W „Tygodniku Ilustrowanym” w 1929 roku podawano liczbę przeszło 2 600 000 m3, tym samym teren Puszczy ogołocony został na obszarze ok. 14 tys. hektarów). Brak rozbudowanej infrastruktury przewozowej stanął na przeszkodzie planom niemieckim przeprowadzenia w większym stopniu eksploatacji Puszczy.
Grabieżcza polityka niemieckiego okupanta sprawiła, że Puszcza Białowieska stanęła na granicy zniszczenia. Jak opisała to prasa polska, po odzyskaniu niepodległości (…) rozpoczęła się bezlitosna, gorączkowa, a planowa równocześnie gospodarka rabunkowa. Wycinano całe połacie puszczy – pięćsetletnie, przepiękne okazy drzew padały pod siekierą, specjalnie zbudowanemi kolejkami i całemi pociągami wywożono budulec, robiąc sobie zapasy na wiele lat naprzód. Żubry wywieziono lub wybito prawie doszczętnie. Pozostałe niedobitki padły podczas najazdu bolszewickiego. I oto Puszcza Białowieska – odwieczne siedlisko żubra „puszcz imperatora” – został się bez żubrów. Wskutek zaśmiecenia całej puszczy odpadkami drewna rozmnożył się szkodnik, zwany kornikiem, dziesiątkując drzewostany i prowadząc dalej, rozpoczęte przez Niemców, dzieło zniszczenia. Wracająca do swych praw i władzy Polska zastała puszczę w rozpaczliwym, beznadziejnym wprost stanie spustoszenia (…) Przyrodzony rezerwat leśny, jaki stanowiła dawniej Puszcza Białowieska, trzeba było teraz zastąpić rezerwatem sztucznym w postaci Parku Narodowego. Na ten cel wybrano teren (…) najmniej przez Niemców zniszczony (…) Po energicznem opanowaniu i usunięciu klęski kornika, teren ten ogrodzono, a wstęp do wnętrza bez przewodnika został surowo wzbroniony.
Na samym początku prac, przed jakimi stanęła polska administracja leśna po zakończeniu walk o granicę i suwerenność, było jak najintensywniejsze oczyszczenie puszczy, przeprowadzenie sktecznej walki z kornikiem, sporządzenie planu gospodarstwa leśnego i doprowadzenie do stanu używalności i uruchomienia zakładów przemysłowych, kolejek i spływu. Warto w tym miejscu zwrócić uwagę na fakt, że niebezpieczeństwo dla zachowanego drzewostanu Puszczy Białowieskiej, jakim był kornik, było spadkiem po niemieckim gospodarowaniu, które (…) przy pozyskaniu, wywózce i przeróbce tej ilości drzewa, a mianowicie porzucenie na łaskę losu w Puszczy niezliczonej ilości odpadów oraz straszne jej zaśmiecenie, co spowodowało inwazję kornika i dziesiątkowanie przez niego świerka w całej Puszczy. Kierownictwo nad akcją walki z kornikiem i pracami zalesieniowymi powierzono komisji odnowienia i ochrony Puszczy Białowieskiej, w której pracach na zaproszenie ministerstwa rolnictwa wzięli udział specjaliści-entomolodzy. W roku 1922 w drzewostanie świerkowym zarażonym kornikiem usunięto 214394 m3 .
Obraz zniszczeń dokonanych przez Niemców byłby niepełny, gdyby nie rozwinąć kwestii zupełnego zniszczenia populacji żubra w Puszczy Białowieskiej. Otoczony w latach I Rzeczypospolitej opieką królewską mógł się on spokojnie rozmnażać. Raj ten zakończył się wraz z III rozbiorem Polski, kiedy to (…) Prusacy zagarnęli północną część dawnego Królestwa Polskiego i granica ich władania szła wzdłuż zachodniego brzegu Puszczy Białowieskiej, bandy kłusowników pruskich wpadały do niej, wyrządzając takie spustoszenie, że w ciągu 12 lat tej grabieży ilość żubrów spadła z 700 szt. do 300 . W czasie I wojny światowej Niemcy doprowadzili do wyniszczenia tego gatunku ze względu na wielkie sumy otrzymywane za mięso, rogi i skóry, dlatego też (…) dla korzyści tych wytępili je bez litości, nie bacząc, że to ostatnie już okazy tych zwierząt. W okresie II Rzeczypospolitej starano się otworzyć również populację żubra w Polsce. Hodowlę rozpoczęto w 1929 roku. Po 6 latach ich liczba wynosiła 14 sztuk. Ogólnie zostało zakupionych 7 sztuk, przychówku przybyło 13 sztuk, ubyło 6 sztuk. Teren Puszczy Białowieskiej stanowił od wieków siedzibę żubrów.
Kilka miesięcy temu byliśmy świadkami batalii o kornika. Na czele protestów stał Greenpeace Polska, w której zarządzie, jak zauważył to m.in. Marek Siudaj z portalu wGospodarce.pl w artykule Dlaczego w zarządzie Greenpeace Polska nie ma Polaków? zwrócił uwagę na pochodzenie osób w zarządzie ukazujące, że są to Austriacy. Redaktor podkreślił również fakt, że (…) to właśnie austriacki Greenpeace jest założycielem polskiej organizacji o tej nazwie, na co wyłożył – co widać w statucie – całe 4,5 tys. zł (cztery i pół tysiąca złotych), czyli o 500 zł mniej niż trzeba na założenie spółki z ograniczoną odpowiedzialnością.
Przykład walki o Puszczę Białowieską po okresie I wojny światowej i prac nad usunięciem skutków rabunkowej polityki niemieckiej na polskiej ziemi ukazuje jasno, że polskie społeczeństwo potrafi samo poradzić sobie z wewnętrznymi problemami i nie potrzebuje do tego organizacji mieniących się organizacjami dbającymi o środowisko w Polsce, ślepymi w momencie spalania ton śmieci zwożonych z całej Europy do Polski, czy zatruwania Wisły. Jednak póki sami Polacy się nie obudzą z tego marazmu w jakim tkwią, a polski patriotyzm nie przestanie się ograniczać do machania flagą (często zabrudzoną napisami skąd pochodzą właściciele) na wydarzeniach sportowych, nie możemy liczyć na realne zmiany w Polsce.
Krzysztof Żabierek
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!