Prezydent Białorusi nie pojawi się w Warszawie w dniu 1 września. Jak poinformowało białoruskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych, na uroczystościach z okazji 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej Mińsk postanowił ograniczyć się do poziomu ambasadora w Polsce – informuje białoruski portal naviny.by.
Dlaczego prezydent Białorusi nie skorzystał z okazji, by odwiedzić zachodnią stolicę, na czym wszak od lat mu zależało? – pyta portal naviny.by, zwłaszcza że chodzi o oficjalne zaproszenie, co tym bardziej oznaczało wyjście z izolacji i możliwość budowania nowych relacji z Unią Europejską.
Zasadniczym powodem był „brak zaproszenia do głównego sojusznika” – powiedział analityk z Mińska zajmujący się sprawami stosunków międzynarodowych Andriej Fiedorow w komentarzu dla naviny.by. Jest on pewien, że Kreml byłby bardzo obrażony, gdyby Łukaszenka pojawił się na imprezie, na którą ostentacyjnie nie zaproszono Władymira Putina.
W istocie, jak czytamy na portalu naviny.by, Warszawa dała Moskwie prztyczka w nos.
„Myślę, że niewłaściwe byłoby świętowanie rocznicy rozpoczęcia zbrojnej agresji przeciwko Polsce z udziałem przywódcy, który dziś traktuje swoich sąsiadów w ten sam sposób” – przypomina białoruski portal wypowiedź polskiego wicepremiera Jacka Sasina z lipca tego roku.
Obrażenie się Kremla na Mińsk to nie tylko sfera emocji. Jak pokazuje doświadczenie, mogą iść za tym konkretne straty finansowe i gospodarcze dla Białorusi. I tutaj na stole jest sprawa ceny gazu od 2020 r., rekompensaty za manewr podatkowy, a także kwestia rosyjskich kredytów. Nie jest to sytuacja, w której należy drażnić byka – wyjaśnia naviny.by.
Podobna sytuacja miała miejsce w lutym, kiedy to Łukaszenka, po trudnych negocjacjach z Putinem w Soczi, nie odważył się polecieć na konferencję dot. bezpieczeństwa odbywającą się w Monachium.
Analityk Walerij Karbalewicz zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt, chodzi bowiem nie tylko o to, że Putina w dniu 1 września w Warszawie nie będzie.
„Wokół wydarzeń związanych z wybuchem II wojny światowej toczy się wojna ideologiczna, polityczna” – powiedział Karbalewicz w rozmowie z portalem naviny.by, zwracają uwagę, że jeśli w Europie pakt Ribbentrop-Mołotow jest jednoznacznie oceniany negatywnie, to w Rosji starają się go usprawiedliwić.
Wreszcie „jeśli wydarzenia z września 1939 r. są tragedią dla Polski, to w historii naszego kraju wiążą się one ze zjednoczeniem Zachodniej i Wschodniej Białorusi”, to znaczy w tej delikatnej sprawie poglądy Mińska i Warszawy są bardzo różne, podkreślał Karbalewicz.
„Władze białoruskie pod wieloma względami nadal stosują się do sowieckiej interpretacji historii, wolą ukryć te strony II wojny światowej, które niszczą oficjalne mity. Nie chcą pamiętać takich rzeczy jak parada sowiecko-nazistowska w Brześciu w 1939 r. Dlatego lepiej jest traktować rzecz tak, jakby wojna rozpoczęła się 22 czerwca 1941 r. Heroiczną obroną Twierdzy Brzeskiej” – pisze portal naviny.by.
/naviny.by/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!