Sąd Rejonowy w Giżycku oddział w Węgorzewie odmówił wszczęcia postępowania przeciwko działaczowi pro life Maciejowi W., który eksponował na przyczepce samochodowej zdjęcia z wystawy antyaborcyjnej. Policja oskarżyła go o to, że pokazując publicznie realistyczne fotografie ciał nienarodzonych dzieci, porozrywanych podczas zabójczej aborcji, chciał wywołać „obrzydzenie i zgorszenie”.
Zdarzenie miało miejsce w Węgorzewie, 3 grudnia 2017 roku. Jak widać, policjanci długo zastanawiali się nad tym czy skierować sprawę do sądu. Uczynili to dopiero 24 kwietnia 2018 roku.
Na początku grudnia ubiegłego roku Maciej W., działacz fundacji „Pro – prawo do życia”, zaparkował samochód z przyczepką, na której były eksponowane zdjęcia z wystawy antyaborcyjnej. Przejeżdżała tamtędy niejaka Eliza B., która zobaczywszy prezentowane na przyczepce zdjęcia dzieci okrutnie zabitych podczas aborcji, jak twierdzi – „zgorszyła się”.
W reakcji na swoje odczucia, kobieta zakleiła ilustracje porozrywanych medycznymi narzędziami nienarodzonych dzieci. Następnie złożyła doniesienie na posterunek w Węgorzewie. Policjanci przybyli na miejsce zdarzenia oraz „zabezpieczyli dowody” czyli wystawę antyaborcyjną wożoną na przyczepce.
Eliza B. zgodziła się występować przed sądem jako oskarżyciel posiłkowy. Wniosek o przeprowadzenie procesu przeciwko obwożącemu wystawę antyaborcyjną Maciejowi W. złożył w sądzie Komendant Powiatowy Policji w Węgorzewie. Oskarżył go o to, że pokazując publicznie realistyczne fotografie ciał nienarodzonych dzieci, porozrywanych podczas aborcji, chciał wywołać „obrzydzenie i zgorszenie”, oraz o „umieszczenie w publicznym miejscu nieprzyzwoitych wizerunków”.
Maciej W., składając wyjaśnienia na komisariacie, powiedział m.in., iż Fundacja Pro – prawo do życia poprzez eksponowanie swoich wystaw (stacjonarnych oraz przenośnych) prowadzi działalność edukacyjną, która ma na celu uświadomić społeczeństwu, iż aborcja jest w istocie rzeczy zabójstwem popełnianym na bezbronnym człowieku.
Sędzia węgorzewskiego oddziału Sądu Rejonowego w Giżycku po zapoznaniu się z całą sprawą, postanowił nie wszczynać wobec Macieja W. procesu uznając, że swoim czynem „nie wypełnił on znamion zarzucanych mu czynów”. W uzasadnieniu swojej decyzji sędzia podał, iż celem działań Macieja W. nie było wywołanie publicznego zgorszenia, czy łamanie norm społecznych, ale ukazanie drastycznych skutków jakie niesie za sobą aborcja.
– Celem Macieja W. było skłonienie opinii publicznej do akceptacji poglądów członków Fundacji Pro – Prawo do życia, a nie wywołanie publicznego zgorszenia – mówił sędzia.
Sędzia podkreślił również, iż Maciej W. miał prawo prezentowaną wystawą przedstawiać własne poglądy w przestrzeni publicznej.
– W demokratycznym kraju, jakim jest nasze państwo, przysługuje prawo do wyrażania własnych poglądów, co gwarantuje obywatelom artykuł 54 Konstytucji RP – uzasadniał sędzia. Zauważył również, że aktualnie w Polsce trwa debata nad zaostrzeniem ustawy chroniącej ludzkie życie.
W tej sprawie wypowiadają się i manifestują publicznie swoje poglądy zwolennicy aborcji, dlaczego więc jej przeciwnicy nie mieli by mieć prawa do prezentacji swoich poglądów, również poprzez wystawy antyaborcyjne. Co do formy takich wystaw, sąd oznajmił, że nie da się jej ocenić na podstawie zapisów kodeksu wykroczeń.
Autor: Adam Białorus
Źródło: pch24.pl
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!