Minister spraw wewnętrznych Francji Christophe Castaner poinformował, że od początku trwania protestów ruchu tak zwanych żółtych kamizelek zniszczeniu uległo 60 procent radarów drogowych w całym kraju.
Tych, którzy dewastują radary, minister nazwał „niekonsekwentnymi durniami”, ponieważ – jak stwierdził – urządzenia te służą poprawie bezpieczeństwa na drogach.
Według oficjalnych danych, w całej Francji zamontowanych jest około 3200 stałych radarów. W 2017 roku przyniosły one wpływ do budżetu państwa w wysokości miliarda euro.
Dla wielu użytkowników francuskich dróg radary stały się symbolem opresyjnej polityki państwa. W wakacje gniew zmotoryzowanych wzbudziło obniżenie dozwolonej prędkości z 90 do 80 kilometrów na godzinę, które od początku lipca obowiązuje na dwukierunkowych drogach drugiej kategorii niemających centralnego separatora. Zmotoryzowani twierdzą, że państwo w ten sposób wymusza na nich haracz. Dlatego kierują agresję przeciw radarom.
Przekonanie o wymuszaniu pieniędzy na właścicielach aut i motocykli pobrzmiewa także w trwającym od 17 listopada proteście ruchu „żółtych kamizelek”. Rozpoczął się on od sprzeciwu wobec planowanej przez rząd podwyżki podatków na paliwa, która miała obowiązywać od początku roku.
/IAR/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!