W wywiadzie dla Defence24.pl gen. broni rez. dr Bogusław Samol, były dowódca Wielonarodowego Korpusu Północny-Wschód, dyrektor Instytutu Strategii Wojskowej Akademii Sztuki Wojennej, przypomina, że przed rosyjską inwazją na Ukrainę uważano, że armia rosyjska jest bardzo dobrze zorganizowana, nowoczesna, dobrze kierowana. – Ekscytowano się, że formowanie batalionowych grup taktycznych będzie świetnym narzędziem do realizacji strategii. Okazało się, że zupełnie nie – zauważa gen. Samol.
– Tworząc batalionowe grupy taktyczne u Rosjan zanikło zupełnie dowództwo na poziomie brygady i dywizji. To spowodowało duże straty wśród wysokiej kadry dowódczej Rosji, gdzie ginęli dowódcy armii albo ich zastępcy. Dlaczego? Oni kierowali często bezpośrednio działaniami batalionowych grup taktycznych. Pominięto szczeble dowodzenia brygady i dywizji. Przyznam, że sam w to nie dowierzałem. Dochodziło do takich absurdów, że dowódca brygady dowodził jedną grupą, a jego zastępca – drugą. Co ciekawe, u Rosjan, dowódca batalionu, który szkolił swoje oddziały w czasie „pokoju”, na czas wojny stawał się zastępcą dowódcy batalionowej grupy bojowej. Cieszmy się, że takie błędy Rosjanie popełnili – stwierdził gen. Samol. Zwraca on uwagę, że Rosjanie szli na wojnę z nieukompletowanymi stanami, z niepełnymi załogami, spodziewając się, że Ukraińcy nie stawia im zdecydowanego oporu.
– Rosjan zaskoczyło to, że Zachód wspierał i wspiera dostawami broni walczącą Ukrainę. Rosjanie zgromadzili wzdłuż ukraińskich granic masę wojska, na pięciu kierunkach operacyjnych. To kolejny rosyjski absurd, bo tam nie było nikogo kto koordynowałby pięć uderzeń naraz – podkreśla generał, dodając, że “Rosjanie zlekceważyli Ukraińców, nie spodziewali się takiej skali oporu”.
Równocześnie gen. Samol zwraca uwagę, że Rosjanie jeszcze tej wojny nie przegrali. Tłumaczy, że “Rosjanie skupiają się na jednym kierunku operacyjnym – na opanowaniu Donbasu, zdobyciu Bachmutu i dojściu do rzeki Dniepr”. – Szykują także siły, które zgromadzili w wyniku zeszłorocznej mobilizacji. Nimi chcą ukompletować bojowe jednostki. Obecne rosyjskie uderzenia możemy nazwać „pełzającym walcem”, który prawdopodobnie ma przygotować warunki do kolejnego rosyjskiego uderzenia jednostkami, które odtwarzają zdolności operacyjne w głębi Rosji. Przygotowują się w ten sposób do działań ofensywnych, bo takie działania na pewno nastąpią – mówi gen. Samol.
– Obawiam się, że Moskwa wyciągnęła wnioski z wojny i obecnie będzie kompletowała jednostki. Do działań zbrojnych będą już wysyłali jednostki na etacie wojennym. Jeżeli dywizja na czas wojny ma się rozwinąć do 16 tysięcy żołnierzy, tak będzie. Być może będzie mniej sprzętu i ludzi, a liczba załóg jest zależna od posiadanego sprzętu. Nie sądzę, że Rosjanie powtórzą błąd nieukompletowania załóg, kompanii, plutonów – tłumaczy generał.
Jego zdaniem, wojska Rosjanie, wyciągając lekcję z dotychczasowych niepowodzeń, mogą nie tylko odmienić losy wojny, ale pokusić się o pełne zwycięstwo. – Uważam, że jeśli Rosjanom z użyciem obecnych sił będących w styczności z ukraińskimi wojskami uda się opanować zakładane cele – kontrola obwodu donieckiego i ługańskiego, część zaporoskiego, to wtedy wprowadzając wojska z głębi Rosji starać się będą opanować północno-wschodnią Ukrainę oraz rozbić ostatecznie wojska ukraińskie na wschodzie – twierdzi były dowódca Wielonarodowego Korpusu Północny-Wschód.
– Rosjanie mają duże zasoby demograficzne i przemysłowe. Mogą odtwarzać straty w ludziach i w jednostkach sprzętowych – czołgach, transporterach opancerzonych, artylerii. Praktycznie przemysł rosyjski jest nienaruszony. Nie zgadzam się z opiniami, że rosyjski przemysł padł, bo brak zachodnich komponentów blokuje produkcję. Sprzęt rosyjski w większości opiera się na technologiach z Rosji, postradzieckiej technice. A technologie z Zachodu tylko uzupełniały tę produkcję. Będą używać masowo tego sprzętu, uzyskując przewagę. Rosjanie potrzebują czasu aby poprzez dostarczanie nowego uzbrojenia z fabryk i zakładów remontowych odtworzyć siłę uderzeniową rosyjskiej armii. Ukraińcy potrzebują nowoczesnego sprzętu, aby tę przewagę niwelować. Od Chersonia do Bachmutu linia frontu ciągnie się na 1500 km. Aby tego obronić potrzeba co najmniej tysiąca czołgów – dodaje gen. Samol.
Cały wywiad:
Warto przeczytaćhttps://t.co/KOfsAHE4wH
— Wojciech Kempa (@wojciech_kempa) February 23, 2023
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!