Wiadomości

“Żyjemy w przełomowym momencie historycznym” – Robert Bąkiewicz pisze list do polskich patriotów

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

“Żyjemy w przełomowym momencie historycznym. Dziś od wyborów politycznych naszego narodu zależy nasza przyszłość. Dlatego powinniśmy podejmować takie działania, które najlepiej będą służyć Polakom” – pisze w liście do środowisk narodowych Robert Bąkiewicz, prezes stowarzyszenia Marsz Niepodległości.

Agresja rosyjska na Ukrainę wywołała szereg kontrowersji wśród środowisk narodowych. Są one związane w głównej mierze z nierozliczonym ludobójstwem, dokonanym na Polakach na Wołyniu i terenach Galicji Wschodniej w czasie II Wojny Światowej, a także odradzającym się obecnie kultem banderyzmu na Ukrainie. W przeciwieństwie do innych zbrodni, na przykład niemieckich, gloryfikowanie tej ideologii, przyznawanie jej przywódcom statusu bohaterów narodowych, stawianie im pomników oraz czczenie ich, podważa oficjalne potępienie mordów na ludności polskiej w latach 40-tych XX wieku.

Część polskiej opinii publicznej, choć uważa Rosję za agresora i współczuje Ukraińcom, którzy zostali zmuszeni do emigracji wskutek działań wojennych, odnosi się z rezerwą do niesionej im pomocy. Zdarzają się głosy, że wspomagamy naród, który w czasie II Wojny Światowej uczestniczył w wyjątkowo okrutnej eksterminacji naszych przodków. Niektóre ze środowisk narodowych stawiają pytanie o słuszność wsparcia niesionego ludności ukraińskiej, która była i wciąż bywa postrzegana jako wroga Polakom. Zasadne jest tu pytanie, jak obecna sytuacja zmienia na naszych oczach tę relację?

Otóż chcę powiedzieć, że te zastrzeżenia i wątpliwości są rzeczywistymi niepokojami części społeczeństwa. W obecnej sytuacji rosyjska agentura, dążąc do osłabienia wizerunku przeciwnika, stara się podsycać obawy czy Ukraińcy będą w przyszłości przyjaznym dla nas narodem.

Chciałbym w tym miejscu ustosunkować się do pomocy, której Polacy udzielają ukraińskim uciekinierom. Otóż w przeważającej większości są to kobiety, a uściślając matki ze swoimi dziećmi. Nie są to mężczyźni w wieku poborowym, bowiem takich państwo ukraińskie nie wypuszcza poza granice. Te kobiety, dzieci, starcy, uciekli z własnych domów z powodu działań wojennych i zagrożenia życia. W takiej sytuacji elementarnym obowiązkiem każdej osoby wierzącej jest pomoc potrzebującym. Absurdem jest utożsamianie, że mamy tu do czynienia z ludźmi, którzy są odpowiedzialni w jakikolwiek sposób za zbrodnie dokonywane na Polakach na Kresach. Są to pozbawieni domu i środków do życia bezbronni ludzie – realni uchodźcy, do których koniecznie jest wyciągnięcie pomocnej dłoni. Wynika to z naszej chrześcijańskiej tożsamości narodowej i zgodnie z nią jest naszym obowiązkiem. Obojętność czy odmowa udzielenia wsparcia potrzebującym jest nie tylko zakwestionowaniem zasad wiary, ale także norm moralnych. W konsekwencji tego takie zachowanie jest sprzeniewierzeniem się temu wszystkiemu, co decyduje o naszej Polskości. Oczywiście pozostaje pytanie czy Ukraina, jeżeli obroni swoją suwerenność i integralność, stanie się państwem przyjaznym Polsce i Polakom.

Sytuację należy rozważać na wielu płaszczyznach. Dążeniem Rosji jest nie tylko odbudowa swojej pozycji na terenach postsowieckich, ale także odbudowa imperialnej pozycji, zbliżonej do Związku Radzieckiego, a nawet dalej, gdyż Putin jawnie mówi o usunięciu obecności amerykańskich wojsk w Europie. Oznacza to, że dąży do militarnego zdominowania całego Starego Kontynentu, może nie w kontekście najbliższych lat, ale w dalszej przyszłości. Nie jest tajemnicą, że rosyjskie cele obejmują najpierw podporządkowanie sobie Ukrainy, a kolejnym etapem ma być Polska i państwa bałtyckie. Dążenia Putina są bezpośrednim zagrożeniem dla naszej niepodległości i możliwości rozwojowych. Nawet gdyby ekspansja rosyjska ograniczyła się tylko do terenów państw byłego bloku wschodniego, to stworzyłaby ona układ, w którym nasze możliwości rozwojowe, nie mówiąc już o naszej niepodległości, byłby bardzo silnie uzależnione od Niemiec. Sytuacja postępującego na zachód rosyjskiego imperializmu w obrębie Europy Środkowej i Wschodniej, byłaby w tej chwili na rękę niemieckiej polityce.

Zdegradowałaby ona bowiem naszą pozycję, zarówno w Unii Europejskiej, jak i w całym systemie międzynarodowym, sprowadzając do roli niemieckiego satelity, co jest długofalowym celem polityki Berlina. Polska znalazłaby się w żelaznym uścisku rosyjsko-niemieckim, o bardzo ograniczonych możliwościach działania.

Obronienie się zaś Ukrainy, stwarza ogromne możliwości, zarówno polityczne jak i rozwojowe, dla państwa polskiego. Nawet jeśli nasi wschodni sąsiedzi obronią swoją suwerenność i integralność, będzie pod stałym naporem rosyjskiej potęgi (przy założeniu, że ta się utrzyma lub zachowa pewne moce sprawcze w regionie), będzie musiała dążyć do stworzenia siły zdolnej do przeciwstawienia się próbom ekspansji. Tego typu pozycja Ukrainy wobec Rosji bardzo przypomina pozycję Litwy wobec państwa krzyżackiego i Rosji pomiędzy XIV a XVIII wiekiem. Litwy, która w XIII i XIV wieku wielokrotnie napadała na Polskę, niszcząc nasz kraj, a zwłaszcza Mazowsze, i wywożąc łupy oraz jeńców. Pomimo tych złych doświadczeń i napotykanej wrogości, polskie elity w końcu XIV wieku zdecydowały się na unię i stworzenie wspólnego państwa. W pewnym sensie, w podobnej obecnie sytuacji znajduje się Ukraina, która, aby istnieć, musi stworzyć bezpieczny dla niej układ.

Wiele wskazuje, że to dążenie spotyka się z długofalowym polskim interesem. Nasze bezpieczeństwo bowiem, w dłuższej perspektywie czasowej, zależy od stworzenia w Europie Środkowo-Wschodniej układu sił, który będzie gwarantem pokoju i stabilizacji. Wymaga to stworzenia takiego potencjału ekonomiczno-demograficzno-militarnego, który byłby w stanie odstraszać potencjalnego agresora. W perspektywie historycznej nawiązuje to do I Rzeczpospolitej w wiekach od XIV do XVII, gdy jej potencjał był wystarczający do obronienia się przed różnymi napastnikami. Dziś, gdy chcemy budować państwo bezpieczne i zdolne do rozwoju oraz odgrywania podmiotowej roli w Europie, musimy dążyć do stworzenia tego potencjału. Sami jesteśmy na to za słabi tak, jak byliśmy w końcu XIV wieku. Wydaje się, że ten czas przynosi szansę na odbudowę ośrodka siły, który byłby w stanie spełnić te oczekiwania. Osią takiego ośrodka może być współpraca polsko-ukraińska. Ta współpraca nie tylko oddala zagrożenie rosyjskie, ale także rozwiera rosyjsko-niemieckie obcęgi, które obecnie zaciskają się nad naszym państwem.

W tym sensie, nasza suwerenność, a także wyrwanie się z tego „uścisku”, zależy od możliwości Ukrainy do obronienia jej niepodległości i integralności. Co więcej, dla obu naszych narodów stało się jasne, jakie cele polityczne przyświecają Niemcom. To cele dążące do podporządkowania sobie Unii Europejskiej. Byłyby one możliwe tylko w sytuacji dominacji Rosji na wschodzie i ubezwłasnowolnienia oraz zdegradowania roli Polski w Europie. Stąd działania niemieckich władz prowadzące do obstrukcji sankcji antyrosyjskich. Z drugiej strony Niemcy wiedzą, że bez współpracy z Rosją niemożliwe jest zbudowanie ich dominacji w Unii Europejskiej.

Dziś inwestycja w obronę Ukrainy jest najlepszym działaniem, zmierzającym do zapewnienia naszego bezpieczeństwa. Każdy strącony rosyjski samolot, każdy zniszczony czołg i rozbity odział wpływają na zapewnienie spokoju Polski i zachowania pozycji w Europie. Z tego powodu celem polskiej polityki musi być wspieranie obrony Ukrainy. Co więcej, zakończenie trwającej wojny, daje Polsce (chociaż to czas pokaże) nie tylko możliwość udziału w odbudowie gospodarki ukraińskiej, ale także potencjał rozwojowy, dzięki któremu nasz kraj przywróci pozycję, jaką mieliśmy w złotym okresie własnej potęgi.

Oczywiście, pozostaje ważna kwestia dotycząca tego jak będzie wyglądała ukraińska tożsamość i patriotyzm, na kształt których wpłynie właśnie ta wojna. Wszystko wskazuje na to, że nie będą one budowane na resentymencie antypolskim, tylko na resentymencie antyrosyjskim. To może spowodować, w dłuższej perspektywie czasowej, przezwyciężenie przez Ukraińców mitu banderyzmu. Tym bardziej, że jego ofiarami byli nie tylko Polacy, ale też Ukraińcy. Banderowcy zamordowali około 30 tys. swoich rodaków, którzy nie akceptowali ich krwawego szowinizmu. O tym też trzeba pamiętać, bo część tych pomordowanych, chroniła Polaków przed eksterminacją.

W przeciwieństwie do lat ubiegłych, gdy kwestia potępienia dokonywanych na Kresach mordów, nie znajdowała należytego uznania także w polskiej polityce, teraz – ale i po wojnie – należy poprzez stanowczą polską narrację, dążyć do wyeliminowania tej ideologii z ukraińskiego życia publicznego. Tworzą się właśnie ku temu podstawy. „Wołyń” to ważna kwestia w naszej pamięci narodowej. Bo pamięć kształtuje tożsamość i politykę państw. Jeżeli Ukraińcy, aby zachować swoją wolność i integralność, a także odbudowując kraj i pozycję na świecie, będą musieli się oprzeć o współpracę z Polską, to częścią tej współpracy musi być oczyszczenie wspólnej pamięci w przestrzeni historycznej, ale też i duchowej, z antychrześcijańskich wątków. W świadomości narodu ukraińskiego musi zaistnieć przekonanie, że tamte wydarzenia negatywnie oddziałują na ich tożsamość.

Nie napiszę niczego co by już nie zostało powiedziane. Ale powtarzam to za wieloma mądrymi ludźmi. Żyjemy w przełomowym momencie historycznym. Dziś od wyborów politycznych naszego narodu zależy nasza przyszłość. Dlatego powinniśmy podejmować takie działania, które najlepiej będą służyć Polakom. Tak, jak pod koniec XIV wieku nasi narodowi przywódcy, na przekór doświadczeniom wojen i napadów litewskich, podjęli decyzję o unii, która ukształtowała wielkość i potęgę Rzeczpospolitej, tak dziś możemy wrócić na ten szlak, który odbuduje pozycję Polski we współczesnej Europie.

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!